Diabelski urok Bułhakowa, a do Moskwy przybył Szatan

Szajka Wolanda
Akcja dzieje się w komunistycznej Moskwie lat trzydziestych. Do miasta, w którym dekretem zlikwidowano Boga, przybywa Szatan (Woland) i jego piekielna szajka. Nagle Moskwa dostaje się we władanie czarnej magii. Historia miłości pisarza do Małgorzaty Nikołajewny przeplata się w niej z opowieścią o wizycie Szatana. Adaptacji i reżyserii arcydzieła podjął się Jacek Bała.
Przedstawienie jest niebywale efektowne; podziwiamy piękne kostiumy, malarską scenografię Ewy Woźniak, jest mnóstwo zaskakujących pomysłów. Muzyka nadaje tempo, intryguje, buduje nastrój.
Na scenie akcja płynnie przenosi się z Moskwy czasów Stalina do Palestyny w czasach Jezusa i Piłata. A jednak, zapewne rozgorzeją spory, na ile spektakl wierny jest powieści. Czy Agnieszka Bała poradziła sobie z rolą zakochanej Małgorzaty, a Mariusz Żarnecki udźwignął postać Wolanda.
Zabójczy marsz
Moim zdaniem młody reżyser Jacek Bała umiejętnie i odważnie wydobył z prozy Bułhakowa te obrazy, które mają nośność sceniczną, a przełożone na język teatru jednocześnie nie zatracają metaforycznego znaczenia.
Taką sceną jest np. marsz dziewczyn trzeciomajowych w strojach z epoki. Jest to także tramwaj, który ucina głowę Berlioza. Tramwaj ten stanowi jednocześnie metaforę systemu, który zabija.
Adaptacja Bały, podobnie jak u Bułhakowa, opiera się na wątku „diabolicznym”, który spaja ze sobą przygody moskiewskich literatów oraz miłość Małgorzaty i Mistrza – czyli współczesność z przeszłością ewangelicznej opowieści.
Prawie każdy z aktorów ma w spektaklu swoje „pięć minut”, kiedy to może błysnąć talentem. Przezabawna, a jednocześnie groźna jest Beata Buczek-Żarnecka jako doktor Strawinsky i Diablica. Elżbieta Mrozińska bawi jako trunkowy listonosz. Ważną rolę w spektaklu pełni Poncjusz Piłat – gra go Piotr Michalski. To przemyślana, konsekwentnie poprowadzona postać.
Rola pięknej Małgorzaty, ukochanej Mistrza, jest wyjątkowo trudna do zagrania, ale myślę, że Agnieszka Bała poradziła sobie znakomicie.
Mariusz Żarnecki jako Woland po premierze wzbudził najwięcej emocji wśród widzów. Niektórzy krytykowali, że był za mało diaboliczny, inni zapewniali, że stanowi to atut tej roli, bowiem zwyczajne zło nie przestaje być groźne. W podwójną rolę Mistrza oraz Jeszuy Ha-Nocri wcielił się Grzegorz Wolf. Autorem wyjątkowo udanego ruchu scenicznego był Michał Pietrzak.
Jacek Bała pozostał wierny rosyjskiemu pisarzowi. Mistrz i Małgorzata umrą, czarną magię, zgodnie z prawami racjonalistycznie myślącego społeczeństwa, uda się „zdemaskować”, a Poncjusz Piłat (bohater powieści Mistrza) uzyska spokój duszy.
To udany spektakl, każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Jednych zachwyci jego sceniczna uroda, teatralność, innych gra aktorów. Znawcy i wielbiciele „Mistrza i Małgorzaty” przyjdą, aby spierać się z autorem adaptacji, krytykować nadmiar pomysłów lub… zachwycać się nimi.
Sto lat śpiewali widzowie
Tego wieczoru w Teatrze Miejskim wręczono nagrody teatralne Prezydenta Miasta Gdyni. Nagrodę specjalną z okazji 60-lecia pracy scenicznej otrzymał znakomity aktor Eugeniusz Krzysztof Kujawski. Były kwiaty, życzenia od kolegów z Teatru Miejskiego i serdeczne sto lat, odśpiewane przez widzów wdzięcznych za tak wiele wspaniałych ról

Najnowsze aktualności