Disneyowska Śnieżka w Teatrze Miejskim – po premierze „Śnieżki i krasnoludków”

Bajka o królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach w wersji braci Grimm, znana jest dzięki wersji filmowej z 1937 roku, na podstawie której przygotowano słynną disneyowską produkcję. Spektakl w Teatrze Miejskim w Gdyni dzięki wizualizacjom (autorstwa Dawida Kozłowskiego) i umiejętnej grze kostiumami i rekwizytami, zachowuje wiele wdzięku z filmowego oryginału, wyraźnie do niego nawiązując. Dzieje się tak, bo większość scenografii Sławomira Smolorza przygotowano na białych pustych ścianach będących przez niemal cały spektakl ekranami projekcyjnymi. W ten sposób bez trudu, w obrazowy sposób, akcja spektaklu w jednej chwili przenieść się może z pałacu złej Macochy do lasu, z lasu do jaskini niedźwiedzia czy domku krasnoludków. Wizualizacje uwzględniają też zmiany pogody, budując nie tylko efektowną oprawę spektaklu, ale wraz z barwnymi kostiumami, tworzą ciekawą kolorystycznie kompozycję.

Reżyser i autor adaptacji bajki na potrzeby scenariusza, Krzysztof Babicki, na dużej scenie Miejskiego przedstawia baśń braci Grimm niemal w całości. Jedyne zmiany w stosunku do oryginału to wydłużenie zamkniętego w jednym akapicie wątku matki Śnieżki, która nim umrze w trakcie połogu, wykona piosenkę o swoim nienarodzonym jeszcze dziecku (a potem „z zaświatów”, co symbolizuje woal na głowie, opiekuje się córką) oraz skrócenie prób uśmiercenia Śnieżki do ostatniej, wykorzystującej zatrute jabłko (inaczej niż w oryginale, Macocha jedynie rozważa ze swoim Lustrem użycie śmiercionośnego gorseciku i grzebienia, ale się na takie metody nie decyduje).

W roli Śnieżki bardzo „bajkowo” wygląda Marta Kadłub. Spektakl pełen jest bardzo prostych odniesień do współczesności, które o dziwo nie tylko nie rażą, ale też w zabawny sposób wzbogacają przedstawienie. Zając więc robi zbiorowe „selfie” pozostałym zwierzętom i Śnieżce za pomocą telefonu na „kijku”. Macocha udająca się pod postacią Czarownicy w odwiedziny do Śnieżki, by podstępnie ją otruć, posługuje się nawigacją GPS w kapitalnej scenie poszukiwania domku krasnoludków. Królewicz zaś, by uratować Królewnę, dosłownie „przyleci z nieba”. Starsi widzowie docenią kwestię krasnoludka Gburka, który podczas dyskusji, kim jest dziewczyna, która weszła nieproszona do ich domu, stwierdzi – „królewny same nie wchodzą obcym do łóżka”.

Na wysokości zadania stanęli praktycznie wszyscy aktorzy Miejskiego. Niemal jak w produkcji Disneya wygląda bardzo cukierkowa, ale budząca sympatię Śnieżka w wykonaniu Marty Kadłub, efektowna, bardzo wyrazista jest zła Macocha Beaty Buczek-Żarneckiej. Zgraną, wzbudzającą sympatię od samego wejścia na widownię Miejskiego drużyną są krasnoludki, spośród których warto wyróżnić świetnego Rafała Kowala jako Nieśmiałka, wydaje się, że wręcz stworzonego do roli marudy Bogdana Smagackiego jako Gderka i zabawną Agatę Moszumańską jako Śpioszka. Także leśne zwierzęta – przyjaciele Śnieżki warte są uwagi, a wśród nich szczególnie sympatyczny jest przypominający nieco Shreka Niedźwiedź w wykonaniu Grzegorza Wolfa i ujmujący, trzęsący się jak osika, skoczny Zając o wielkim sercu w wykonaniu Mariusza Żarneckiego.

Całe show skradła jednak pozostałym Elżbieta Mrozińska w podwójnej roli Lustra i Czarownicy – to kapitalna kreacja, zachwycająca od pierwszej chwili, gdy ćmiąca fajkę Czarownica pojawia się w wizualizacji jako Lustro. Potem jest tylko lepiej. Choć to wybitnie czarny charakter, z wyglądu przypominający słynną Babę Jagę, nie sposób jej nie polubić czy wręcz nie kibicować jej w podróży do domku krasnoludków. Mrozińska doskonale „mieści się” w perfekcyjnej charakteryzacji na Czarownicę, grając przy tym lekko i swobodnie.

Silną stroną spektaklu są efektowne, działające na wyobraźnię małych widzów wizualizacje, które w połączeniu z rekwizytami i kolorowymi kostiumami bohaterów pozwalają „wczuć się” w różnych bohaterów bajki. Bardzo istotnym i nie mniej udanym elementem spektaklu jest muzyka Janusza Grzywacza – kiedy trzeba łagodna i pogodna, kiedy trzeba ostrzejsza, niespokojna i dynamiczna. […]
„Śnieżka i krasnoludki” Teatru Miejskiego przez 70 minut zapewnią dobrą rozrywkę dzieciom i dorosłym. Pomimo świetnej roli Elżbiety Mrozińskiej nie jest to spektakl jednej aktorki. Nowa bajka Miejskiego dowcipnie i mimo wszystko niesztampowo opowiada historię, która zachwyca dzieci od dziesięcioleci. Te, jeśli nie wystraszą się grzmotów i posępnej Macochy, z pewnością będą oczarowane bajkowym światem premiery Miejskiego.

Najnowsze aktualności