Finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej 2024
W dniach 26-28 września w Teatrze Miejskim w Gdyni odbędzie się finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W tym roku pod hasłem RELACJE, KONSTELACJE, WIĘZI.
Gdyńską inscenizację Pułapki Różewicza można ująć w dwóch kategoriach: wewnętrznej i zewnętrznej. W pierwszej rozpoznać się daje wewnętrzny świat głównego bohatera Franza (czyli Kafki) oraz różne warianty układów interpersonalnych. Kategoria zewnętrzna to relacja „ja” wobec historii i zagrożeń, jakie ona niesie. Brutalna polityka wdziera się bowiem w i tak niezbyt poukładany świat relacji między ludźmi, między członkami rodziny, nie mówiąc już o wewnętrznemu rozbiciu głównego bohatera.
Druga ze wspomnianych kategorii zostaje przez Babickiego wyodrębniona w sposób jednoznaczny i niebudzący wątpliwości. Hitlerowski antysemityzm, którego ofiarą pada rodzina Franza, wkrada się do życia protagonistów nagle i niespodziewanie. Ale to, co Babicki wydobył z Pułapki Różewicza, to brak radykalnego zwrotu w relacji syn-ojciec. Reżyser słusznie zauważył, że ta relacja się nie zmienia, chociaż Ojciec podjął rozpaczliwe próby. Chowając się do szafy jako anonimowa ofiara totalitaryzmu, nie wzruszył jednak syna Franza, który pozostaje wobec otaczającego go świata i rzeczywistości obojętny. Na styku relacji tych właśnie postaci spotykają się obie wspomniane kategorie.
Wykreowane przez Grzegorza Wolfa (Ojciec) i Piotra Michalskiego (Franz) postaci są sugestywne dzięki mocnemu aktorstwu. Impulsywny, a jednocześnie bezradny Ojciec w wykonaniu Wolfa jest postacią dynamiczną, niedającą prostej odpowiedzi na to, co zaszło, że jego relacje z dziećmi są tak fatalne. Wolf świetnie z tą niejednoznacznością sobie poradził. Jego przeciwieństwem jest posunięty do granic introwertyzmu syn Franz. Grając Franza Michalski zdawał sobie w pełni sprawę z zagrożenia, że można uczynić z niego postać bez wyrazu.
Stworzył więc Franza zamkniętego w sobie, coraz bardziej obojętniejącego na otaczający go świat. Te dwie postacie wyraźnie zdominowały gdyńską inscenizację. Nie umniejszając znaczenia innych ról aktorskich, sympatię publiczności zyskała Szewcowa grana przez Elżbietę Mrozińską. Ograniczona do niewielkiej sceny w mieszkaniu-warsztacie postać ta została przez Mrozińską zagrana wyraziście poprzez uwypuklenie przepaści intelektualnej i językowej pomiędzy rodziną Szewca a Maksem, który do niej w imieniu Franza przybył z oświadczynami.
W gdyńskiej Pułapce Babickiego zauważyć się daje interesujący zabieg podkreślania wartości symbolicznych. Przykładem niech będzie szafa – istotny element scenografii. Dość łatwo przychodzi zamknąć interpretację tego przedmiotu do psychoanalitycznego spłaszczenia. Jeśli już obrać sobie ten mebel za przedmiot interpretacji, to należy przede wszystkim trzeźwo stwierdzić, że chowano się w niej i to w konkretnych sytuacjach zagrożenia. Jej „etymologia” jest oczywista i jako taka właśnie została przez Różewicza i twórców gdyńskiej realizacji wykorzystana. Babicki jednakże, świadom pokładów znaczeniowych tego mebla w dramacie, wydobył zeń znaczenie symboliczne. To nie tylko miejsce schronienia Ojca, ale przede wszystkim to wieloznaczna szafa-lustro. Przegląda się w niej, ale też zapatruje, zapominając o otaczającym go świecie, Franz. To praktyczny, potrzebny mebel, o którym mówi Felice, narzeczona Franza, ale też jest to mebel, którego łatwo się pozbyć, co niezawodnie przypomina sytuację z Tomaszowa Juliana Tuwima.
Babicki stworzył też interesującą scenę symboliczną, uciekając się do biblijnego archetypu ofiary z syna w pierwszych obrazach Pułapki. Ojciec i Franz nie są w stanie się porozumieć. I tu sięgnął reżyser po interesujący sposób wyznaczenia granic i horyzontu relacji ojcowsko-synowskiej.
Duszyczka-chłopiec wchodzi na stół, z którego, owijając w biały obrus, zabiera go Ojciec. Odniesienie do niedoszłej ofiary Abrahama złożonej z syna Izaaka (zob. Rdz 22,1-19) aż nadto staje się tu czytelne, podsuwając wieloznaczne rozstrzygnięcia, sugerując – jak czyni to symbol – różnorodne treści, uruchamiając zwielokrotnioną interpretację.
Interesująca jest przestrzeń sceniczna. Oto mamy przed sobą pustą niemal scenę – czarną, pozbawioną zbędnych rekwizytów. Scenografia Marka Brauna doskonale oddaje rozciągniętą także na przestrzeń właśnie symbolikę pułapki jako kategorii zagrożenia dla człowieka. W tej właśnie pułapce przestrzennej poruszają się postaci, oszczędnie operując kinetyką sceniczną, co z kolei jest zasługą przemyślanej koncepcji Katarzyny Migały. Ale nie tylko o przestrzeni można tu mówić. W omawianej gdyńskiej realizacji wykorzystano też coś, co nazwijmy roboczo zaprzestrzenią. W głębi i wyżej, z innego poziomu i w innej perspektywie pojawiają się trzy sceny. Mają one znaczenie metasceniczne, są jakby komentarzem, starożytnym głosem chóru? Wykorzystanie ich do realizacji przedstawienia podsuwa nowe możliwości refleksji nad jego przekazem. Do jakiegoś stopnia uatrakcyjnia intelektualne walory inscenizacji dramatu Różewicza.
Integralne, synergicznie zespolone ze scenerią pozostaje światło. Operowanie nim jest dużą zasługą Marka Perkowskiego. Pozostawienie widza przez kilka chwil w całkowitych ciemnościach potęguje semantykę pułapki jako kategorii, ale także umożliwia behawioralne doświadczenie jej. Wielką wartość nie tylko wizualizacyjną posiadają te fragmenty i sceny, w których dzięki reżyserii światła uzyskujemy efekty usuwania się postaci ze sceny. Silne wrażenie przynosi na przykład scena, kiedy znikają siostry Franza, zatapiane w ciemnościach. W ten sposób ciemność i przestrzeń przez nią wypełniona nabierają innego jeszcze znaczenia, subtelnie sugerowanego przez zespół realizatorski gdyńskiej premiery Pułapki.
Nie sposób nie docenić też muzyki. Pozostaję pod ogromnym jej wrażeniem. Jest od początku do końca. To, co stworzył Marek Kuczyński, nie jest bynajmniej jedynie ilustracją muzyczną do przedstawienia, a jego integralną częścią. Autor muzyki wraz ze scenografią i światłem współtworzy to przedstawienie. Oddaje w niej Kuczyński napięcie emocjonalne, przekłada na muzykę zagubienie, wpadanie w pułapki i rozpaczliwe nierzadko próby wyjścia zeń. Posługując się muzyką refleksyjną, ale i taneczną, potrafił rozpisać semantykę przedstawienia, rozszerzyć ją i uwydatnić. A przy tym wszystkim, w odróżnieniu od stosowanych w innych teatrach technikach – nie ogłuszył widza, nie poraził go hałasem, ale dostarczył wrażeń, jakich oczekiwać można po przedstawieniu wartościowym i artystycznie dojrzałym.
Integralność, zrównoważona kompozycja, subtelne ujawnianie symbolicznych znaczeń – to najbardziej istotne cechy gdyńskiej Pułapki Różewicza.
W dniach 26-28 września w Teatrze Miejskim w Gdyni odbędzie się finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W tym roku pod hasłem RELACJE, KONSTELACJE, WIĘZI.
W ubiegły weekend zakończyliśmy kolejny sezon artystyczny, który przyniósł wiele wspaniałych i niezapomnianych chwil.
11 sierpnia przeczytaliśmy wspólnie z Olgą Barbarą Długońską i Rafałem Kowalem książkę Jessiki Martinello i Gregoire’a Mabire’a pt. „Nawet potwory myją zęby”.