Finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej 2024
W dniach 26-28 września w Teatrze Miejskim w Gdyni odbędzie się finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W tym roku pod hasłem RELACJE, KONSTELACJE, WIĘZI.
ten pomysł pobłogosławił.
A idzie to tak: Adam Bardziej (Bogdan Smagacki), zahukany bibliotekarz i fan tytułowego piosenkarza, właśnie debiutuje w roli weselnego śpiewaka, przygarniętego przez doświadczony w ślubnych bojach band Fantazja. Wesele niby zwyczajnie „tradycyjne” – wódka, sprośne dowcipy wodzireja, a w kątach minidramaty rodzinne, obmacywanki i kłótnie. Literacko-filmowe doświadczenie podpowiada nam jednak, że ta przewidywalna z gruntu impreza może mieć zaskakujący bieg. Reżyser, będący tu też autorem tekstu dramatycznego, podsyca nasze domysły i już niemal na początku spektaklu miesza czasy, przeplatając weselną zabawę fragmentami przyszłego chronologicznie policyjnego śledztwa w sprawie zaginionej osoby. Ale to dopiero początek fabularnych komplikacji, bo Adam Bardziej i weselnicy to w istocie bohaterowie… komputerowej gry, wymyślonej i stworzonej przez „prawdziwego” Adama Bardzieja, popalającego jointy w zagraconym pokoiku i ukrywającego przed konserwatywną matką szwedzkiego chłopaka (Szymon Sędrowski). Nobliwa rodzicielka (Małgorzata Talarczyk) jest zresztą przyczyną całego ambarasu, bo Bardziej stworzył grę, aby obdarować matkę swoim „poprawnym politycznie” alter ego – śpiewającym pięknie ulubione przez nią piosenki i znajdującym na weselnej imprezie kandydatkę na przyszłą uroczą żonę.
Wyjściowy pomysł Mańkowskiego to w istocie koktajl bardzo „wyskokowy”. Wymieszane, wywiedzione z kina wątki gatunkowe – z komedii romantycznej, dramatu rodzinnego, a nawet thrillera – podano tu na tle wyjątkowo w naszej kulturze zmitologizowanym. Reżyser zresztą do tych mitów nawiązuje, wplatając w treść spektaklu cytaty z Wyspiańskiego i Smarzowskiego (…) Rozumiem, że kicz wątków pobocznych i konstruujących je rozmów jest zamierzony. Zresztą – od samego początku, już na poziomie scenografii orientujemy się, że Być jak Krzysztof Krawczyk zabierze nas w podróż zanurzoną po pachy w weselnym folklorze. Bardzo udana scenografia i kostiumy Sabiny Czupryńskiej wyraźnie, ale też i z przymrużeniem oka nawiązują do tej charakterystycznej estetyki. Udrapowane obrusy, przaśne kartonowe serca, kwieciste garsonki i satynowe gorsety, no i ostatni krzyk mody weselnej, czyli pan młody w luzackich „konwersach” – klimat wesela odtworzony jest tu naprawdę w punkt, jednak chwilami tego folkloru jest za dużo i zamiast być tylko kiczowatym, przerysowanym tłem, staje się on po prostu treścią spektaklu.
Pomimo wprowadzonych tu i ówdzie cytatów z tych najsłynniejszych „wesel”, spektakl Mańkowskiego jest w gruncie rzeczy komedią romantyczną, mocną przesiąknięta kliszami filmowymi. Sterowany przez „prawdziwego” Bardzieja, komputerowy Bardziej zmuszony jest przez swojego kreatora do odnalezienia prawdziwej miłości. Ta pojawia się tu pod postacią uroczej, neurotycznej polonistki Agnieszki Czas (Agata Moszumańska). Wycofany Adam i roztrzepana, gubiąca bez przerwy fragmenty garderoby Agnieszka natychmiast „rozpoznają się” w tłumie rozbawionych weselników; wystarczy kilka cytatów z wielkiej literatury i obydwoje wiedzą, że czują i myślą tym samym, nierozumianym przez większość językiem. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że cyfrowy Adaś okazuje się bardzo krnąbrną i lubującą się w wolności istotą. Choć Agnieszka od razu wydaje się mu bliska, wyczuwa w tym nieoczekiwanym spotkaniu jakiś fałsz i buntuje się przeciw nagłej miłości. Takie odstępstwo od scenariusza bardzo nie podoba się demiurgowi, który, ku zaskoczeniu Adasia, nagle się ujawnia.
Sceny, w których Adam-kreator odkrywa swoje oblicze Adamowi-podwładnemu należą do najlepszych w spektaklu. Stwórca, chcąc udowodnić swoje istnienie, ingeruje brutalnie w kształt stworzonego przez siebie świata. Weselnicy zaczynają nagle mówić po węgiersku, zacinają się i powtarzają. Wystraszony Adam w końcu przyjmuje do wiadomości istnienie „bytu nadrzędnego”, ale nie odpuszcza w walce o własną wolność. Jak się okazuje w finale, upór skromnego bibliotekarza zorganizował przykre dla pozostałych gości weselnych poprawiny. Ich wodzirejem stał się solidnie wykonujący swój zawód Policjant (Piotr Michalski).
Główna linia fabularna przedstawienia rozszczepia się na kilka pomniejszych, mniej lub bardziej zabawnych wątków. Ciotka drapieżnie poszukująca dawcy nasienia, pierwsze polskie dziecko „z in vitro” czy kontynuowanie niechlubnej tradycji zdradzania świeżo poślubionej ukochanej z kelnerką – to tylko kilka przykładów. Część z nich funkcjonuje na zasadzie (dyskusyjnego) ornamentu, który, w moim przekonaniu, z korzyścią dla spektaklu można było wykreślić. Najciekawsze w przedstawieniu Mańkowskiego jest to, co wyłamuje się ze schematów i wprowadza w jego obręb nieoczywiste rysy, jak choćby ciekawa i dobrze zagrana przez Grzegorza Wolfa postać Iluzjonisty (…) Cały spektakl dźwiga w zasadzie na swoich barkach Bogdan Smagacki, który dobrze poradził sobie z podwójną rolą Adama. Świetnie wypadł też jako wykonawca utworów Krawczyka, ciekawie tu zaaranżowanych przez Macieja i Tomasza Stroynowskich (…)
W dniach 26-28 września w Teatrze Miejskim w Gdyni odbędzie się finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W tym roku pod hasłem RELACJE, KONSTELACJE, WIĘZI.
W ubiegły weekend zakończyliśmy kolejny sezon artystyczny, który przyniósł wiele wspaniałych i niezapomnianych chwil.
11 sierpnia przeczytaliśmy wspólnie z Olgą Barbarą Długońską i Rafałem Kowalem książkę Jessiki Martinello i Gregoire’a Mabire’a pt. „Nawet potwory myją zęby”.