Gwiazda w pełnym blasku

To kolejny z „pandemicznych” spektakli, których premiera została odłożona w czasie. Jednak „Marlena Dietrich. Iluzje” jest w Trójmieście jedną z rekordzistek. Na premierę czekała aż rok, bo pierwotnie spektakl miał inaugurować ubiegłoroczną Scenę Letnią, ostatecznie odwołaną. Spektakl więc powstawał przez wiele miesięcy, co na pewno miało wpływ na jego ostateczny kształt. Wszystko opiera się na historii angażu Marleny Dietrich do filmu pod koniec jej życia w latach 80. Gwiazda zaproszenie przyjęła, ale zastrzegła, że nie wystąpi przed kamerą, a jedynie użyczy swojego głosu w rozmowie telefonicznej.

W historii zaproponowanej przez Jacka Bałę poznajemy alternatywną wersję wydarzeń. Marlena godzi się osobiście wystąpić w produkcji filmowej. Co więcej, pozostaje wiecznie młoda, oszałamiająco piękna i seksowna. I taka Marlena jako główna bohaterka „filmu” wraz z Reżyserem oraz zespołem Miejskiego w rolach epizodycznych przybliża słodko-gorzką historię życia Marleny od jej dzieciństwa aż po zmierzch jej kariery.
W odróżnieniu od wielu produkcji letnich Teatru Miejskiego tym razem nie mamy programu piosenek z wypełniającymi przerwy między nimi anegdotami i skeczami. „Marlena Dietrich. Iluzje” to pełnowymiarowa sztuka, ukazująca tytułową bohaterkę z wielu perspektyw, nie tylko jako wyniosłą, posągową gwiazdę. Dietrich w sztuce Bały to kobieta pełna sprzecznych uczuć, niekiedy zagubiona i zdezorientowana, na pewno nieszczęśliwa, a przy tym bardzo silna artystka, niemająca obaw przed wyborem własnej drogi życiowej i artystycznej, w której było miejsce na dziesiątki skandali towarzyskich i tak niepopularne decyzje, jak sprzeniewierzenie się woli Adolfa Hitlera i zaangażowanie na froncie antynazistowskim pomimo świadomości, że represje mogą dotknąć najbliższą rodzinę.

Jacek Bała reżyserując swój tekst postanowił całość zogniskować na tej wielkiej artystce. To bardzo odpowiedzialne zadanie, bo od niego zależy powodzenie całego przedsięwzięcia i to nie tylko wtedy, gdy Marlena aktywnie uczestniczy w akcji, Bała powierzył Beacie Buczek-Żarneckiej. Już od pierwszych chwil, gdy Buczek-Żarnecka pojawia się i głębokim głosem rozstawia ekipę filmową po kątach, nie ma wątpliwości, że to pomysł udany. Marlena Dietrich w wykonaniu Beaty Buczek-Żarneckiej jest pełnowymiarową kreacją, w której aktorka zawarła nie tylko majestat gwiazdy i wyniosłość wielkiej artystki, umiejętnie dbającej o swój image niedostępnej, uwodzicielskiej seksbomby.

Buczek-Żarnecka jako Marlena często stoi dumnie na scenie, przysłuchując się bohaterom przeszłości swojej bohaterki, ale potrafi przy tym w jednym geście, albo pełnej ciepła i czułości piosence zawrzeć mnóstwo niewypowiedzianych wprost emocji. Tak jest gdy śpiewa w znakomitym duecie z Bogdanem Smagackim w roli jednego z najważniejszych mężczyzn w życiu Dietrich Jeanem Gabinem, w którym odkrywamy żar namiętności i wielką serdeczność albo w niezwykle lirycznej, mówiono-śpiewanej scenie z córką Marie (dobrze zagraną przez Monikę Babicką). Wtedy na pełną żalu, smutku i uwielbienia spowiedź Marie, Marlena odpowiada śpiewając po francusku „Marie Marie”. Równie przejmująco brzmi duet Marleny z Matką (Małgorzata Talarczyk).

„Marie Marie” to jedna z wielu piosenek wykonywanych przez Beatę Buczek-Żarnecką w obcym języku. Oprócz nastrojowych songów w języku polskim i francuskim, zdarza jej się śpiewać także po niemiecku i hebrajsku. Aktorka znakomicie czuje się w roli wielkiej divy, a pomagają jej w tym efektowne suknie Dietrich, przygotowane przez Sabinę Czupryńską, odpowiedzialną za stonowane, adekwatne do charakteru postaci kostiumy.

Wszyscy pozostali bohaterowie orbitują wokół Marleny Dietrich. W roli ekscentrycznego, nieco androginicznego Reżysera odnajduje się Krzysztof Berendt, dla którego to kolejna ciekawa rola w Miejskim. Jego bohater jest bezczelny, impertynencki i pomyślany został jako inicjator i w dużej mierze narrator przedsięwzięcia, nadający akcji bieg. Berendt w tej roli jest wyrazisty i intrygujący, co również podkreśla jego estradowy kostium.

Z wielu ról epizodycznych najbardziej zapada w pamięć znakomity Frank Sinatra ze świetnie zinterpretowanym przez grającego gościnnie Jakuba Kornackiego szlagierem „New York, New York” oraz znakomita w interpretacji „La foule” Edith Piaf Elżbieta Mrozińska. W epizodach aktorskich wyróżnił się Maciej Wizner jako wścibski dziennikarz John Lebowski oraz Weronika Nawieśniak w roli Pawełka. Satyryczny wydźwięk mają „streszczenia” filmów: „Maroko” i „Szanghaj Ekspres”, podczas których aktorzy mogą ujawnić swój potencjał komiczny.

Sukces artystyczny spektaklu nie byłby możliwy bez żywej, wpadającej w ucho, korespondującej z przywoływaną epoką muzyką Piotra Salabera. Nietypowy ruch sceniczny, zbudowany na powtarzanych przez wszystkich bohaterów gestach stworzył Michał Pietrzak (w premierowym spektaklu wcielił się w zastępstwie za Grzegorza Wolfa w Toma i Zbigniewa Cybulskiego (…).

Przedstawienie Jacka Bały kompleksowo przybliża postać Marleny Dietrich. Nie znajdziemy tu przeciętnie wykonanych utworów, bo też śpiewają je niemal tylko ci, którzy w Teatrze Miejskim robią to z powodzeniem od lat, na czele z Beatą Buczek-Żarnecką (…)

Najnowsze aktualności

 

Warsztaty Kreatyw(Nie)teatr

Zapraszamy na wyjątkowe zajęcia (nie)teatralne, podczas których Wasi uczniowie poczują się nie tylko jako aktorzy, ale będą mieli okazję do wykorzystania swojej zwariowanej wyobraźni i do kreatywnej improwizacji.

 

Spacery Teatralne w sezonie 2024/2025

Zapraszamy na kolejne Spacery wszystkich zainteresowanych teatrem i jego zakamarkami. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co kryje tajemnicza rekwizytornia, nad czym pracują krawcowe albo jak wygląda ukryte zaplecze sceny, to Spacer Teatralny będzie dla Was idealny.