Nowa oferta edukacyjna Teatru w Sezonie 2024/2025
Pora ruszyć z kolejnym sezonem! Zapraszamy na Spacery i Warsztaty!
Spektakl rozgrywa się w kulisie sceny głównej. Scenografię ( Grzegorz Małecki ) stanowi kilkanaście starych, charakterystycznych, robotniczych szafek, które można jeszcze gdzieniegdzie znaleźć na terenach zamykanych, państwowych zakładów pracy. Poza tym: ławka, dwukasetowy magnetofon „jamnik”, kilka starych, zniszczonych mocno krzeseł z obiciem ceratowym, jarzeniówki na ścianach – generalnie klimaty przełomu późnego Gierka i romantycznego zrywu, który chciał nam naprawić polski socjalizm. Mimo jak zwykle w polskim teatrze umownej, czyli biednej scenografii, obserwujemy bogate sceniczne przedstawienie. Za prostą, ale bardzo pomysłową i efektowną choreografię (vel ruch sceniczny) odpowiedzialny jest młody Filip Szatarski.
Na widowni zmieści się na bardzo niewygodnych krzesłach około 120. osób. Lecz nic to krzesła i bolący tyłek – wytrzymałem przez 115 minut bez przerwy i w pełnym skupieniu. To najlepszy spektakl w Teatrze Miejskim od czasu „Św. Joanny od Szlachtuzów”. Najcięższa artyleria sceny przy Bema, czyli Wolf i Michalski, dała popis. Trudno mi sobie przypomnieć kiedy, a widziałem co nieco, miałem okazję oglądać tak intensywne i uczciwe aktorstwo. Jako Jake i Charlie osobiście i we wszystkich swoich wcieleniach mają pomysły na każdą rolę, każdą scenę. Ogromna partia tekstu podana została bez wpadek, z wirtuozerią, smakiem i determinacją. Najbardziej przypadły do gustu wcielenia „kaszubskie”.Tak, tak – to nie pomyłka! Brzoza w sekwencjach lokalnych wyposażył postaci w język kaszubski, co jeszcze bardziej rymuje irlandzką rzeczywistość z lokalnymi realiami „Miasta z morza i marzeń”. Najwięcej salw śmiechu wzbudza każdym pojawieniem się Aisling (Wolf), w zestawie Michalskiego najbardziej chyba przypadła mi do gustu kreacja wyjściowa. Wolf i Michalski w swych „warstwowych” ubraniach wyglądają trochę jak Mickey Greenwood i Francis Lionel „Lion” Del Bucchi, ale nie ma między nimi takiej różnicy wieku, jak między bohaterami niezapomnianego „Stracha na wróble”, a ponadto żaden z nich nie robi striptizu. Za to… tańczą – niczym soliści z Gaelforce Dance, biegają, skaczą, przeklinają, wzruszają, śmieszą i przeróżne sztuki ku uciesze publiczności wyprawiają.
„Kamienie w kieszeniach” w Miejskim trzeba zobaczyć obowiązkowo. Choć kuchnia surowa, oferuje godne danie, zawierające zaskakująco wiele smaków. (…) gdy będzie nam się chciało użyć wyobraźni, zobaczymy wiele kontekstów, a kto wie, może również, czego wszystkim gdynianom serdecznie życzę, siebie samych…
Pora ruszyć z kolejnym sezonem! Zapraszamy na Spacery i Warsztaty!
Zapraszamy na wyjątkowe zajęcia (nie)teatralne, podczas których Wasi uczniowie poczują się nie tylko jako aktorzy, ale będą mieli okazję do wykorzystania swojej zwariowanej wyobraźni i do kreatywnej improwizacji.
Zapraszamy na kolejne Spacery wszystkich zainteresowanych teatrem i jego zakamarkami. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co kryje tajemnicza rekwizytornia, nad czym pracują krawcowe albo jak wygląda ukryte zaplecze sceny, to Spacer Teatralny będzie dla Was idealny.