Irlandczycy w sosie kaszubskim.

Spektakl rozgrywa się w kulisie sceny głównej. Scenografię ( Grzegorz Małecki ) stanowi kilkanaście starych, charakterystycznych, robotniczych szafek, które można jeszcze gdzieniegdzie znaleźć na terenach zamykanych, państwowych zakładów pracy. Poza tym: ławka, dwukasetowy magnetofon „jamnik”, kilka starych, zniszczonych mocno krzeseł z obiciem ceratowym, jarzeniówki na ścianach – generalnie klimaty przełomu późnego Gierka i romantycznego zrywu, który chciał nam naprawić polski socjalizm. Mimo jak zwykle w polskim teatrze umownej, czyli biednej scenografii, obserwujemy bogate sceniczne przedstawienie. Za prostą, ale bardzo pomysłową i efektowną choreografię (vel ruch sceniczny) odpowiedzialny jest młody Filip Szatarski.
Na widowni zmieści się na bardzo niewygodnych krzesłach około 120. osób. Lecz nic to krzesła i bolący tyłek – wytrzymałem przez 115 minut bez przerwy i w pełnym skupieniu. To najlepszy spektakl w Teatrze Miejskim od czasu „Św. Joanny od Szlachtuzów”. Najcięższa artyleria sceny przy Bema, czyli Wolf i Michalski, dała popis. Trudno mi sobie przypomnieć kiedy, a widziałem co nieco, miałem okazję oglądać tak intensywne i uczciwe aktorstwo. Jako Jake i Charlie osobiście i we wszystkich swoich wcieleniach mają pomysły na każdą rolę, każdą scenę. Ogromna partia tekstu podana została bez wpadek, z wirtuozerią, smakiem i determinacją. Najbardziej przypadły do gustu wcielenia „kaszubskie”.Tak, tak – to nie pomyłka! Brzoza w sekwencjach lokalnych wyposażył postaci w język kaszubski, co jeszcze bardziej rymuje irlandzką rzeczywistość z lokalnymi realiami „Miasta z morza i marzeń”. Najwięcej salw śmiechu wzbudza każdym pojawieniem się Aisling (Wolf), w zestawie Michalskiego najbardziej chyba przypadła mi do gustu kreacja wyjściowa. Wolf i Michalski w swych „warstwowych” ubraniach wyglądają trochę jak Mickey Greenwood i Francis Lionel „Lion” Del Bucchi, ale nie ma między nimi takiej różnicy wieku, jak między bohaterami niezapomnianego „Stracha na wróble”, a ponadto żaden z nich nie robi striptizu. Za to… tańczą – niczym soliści z Gaelforce Dance, biegają, skaczą, przeklinają, wzruszają, śmieszą i przeróżne sztuki ku uciesze publiczności wyprawiają.
„Kamienie w kieszeniach” w Miejskim trzeba zobaczyć obowiązkowo. Choć kuchnia surowa, oferuje godne danie, zawierające zaskakująco wiele smaków. (…) gdy będzie nam się chciało użyć wyobraźni, zobaczymy wiele kontekstów, a kto wie, może również, czego wszystkim gdynianom serdecznie życzę, siebie samych…

Najnowsze aktualności

 

Warsztaty Kreatyw(Nie)teatr

Zapraszamy na wyjątkowe zajęcia (nie)teatralne, podczas których Wasi uczniowie poczują się nie tylko jako aktorzy, ale będą mieli okazję do wykorzystania swojej zwariowanej wyobraźni i do kreatywnej improwizacji.

 

Spacery Teatralne w sezonie 2024/2025

Zapraszamy na kolejne Spacery wszystkich zainteresowanych teatrem i jego zakamarkami. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co kryje tajemnicza rekwizytornia, nad czym pracują krawcowe albo jak wygląda ukryte zaplecze sceny, to Spacer Teatralny będzie dla Was idealny.