Jak zmienić życie księgowego?

– To nie jest spektakl o gejach – zastrzegają realizatorzy komedii „Plotka” Francisa Vebera. Prapremiera planowana jest w sylwestrowy wieczór w Teatrze Miejskim w Gdyni.

„Plotka” w arcyzabawny sposób pokazuje, jak zmienić nudne życie porządnego księgowego w pasmo zaskakujących sukcesów. W rolę nudnego księgowego (który w obawie przez zwolnieniem z pracy w fabryce prezerwatyw rozpuszcza plotkę, że jest gejem, licząc że szef nie zwolni go w obliczu oskarżeń o dyskryminację), którego życie nagle nabiera barw, wciela się Piotr Michalski. W tej roli obsadził go reżyser Tomasz Man z Wrocławia, który zatrudnia Michalskiego w każdej realizowanej w Gdyni sztuce (wcześniej powierzył mu rolę męża w „Związku otwartym” i kilka ról w „Dniu świra” – jedną z nich był sąsiad homoseksualista). Dlaczego Michalski? – Bo to „dobry aktor jest” – odpowiada Man. A Michalski przyznaje, że lubi aktorskie szarże w spektaklach komediowych. – Choć to najtrudniejsze z aktorskich zadań, żmudna robota precyzyjna – zastrzega. Przyznaje, że podczas pracy nad „Plotką” humory dopisują im tak bardzo, że aż boi się o efekt finalny.

Realizatorzy gdyńskiej „Plotki” bronią się przed opinią, że to spektakl o gejach. – To nie jest o gejach. Tylko jeden bohater, czego możemy się domyślać, jest gejem. Reszta nie. To historia o ludziach i o tym, że przez jeden niewinny zbieg okoliczności nagle zmienia się życie jednego człowieka, z czasem także całej grupy. Oraz ich podejście do życia i stereotypów – mówi Michalski.

Rozmowa z Tomaszem Manem, reżyserem spektaklu „Plotka”

Katarzyna Fryc: Jaka będzie Pańska „Plotka”?

Tomasz Man: Wesoła! W przeciwieństwie do dość smutnych komedii… (śmiech). Nasz główny bohater, którego gra Piotr Michalski, nosi nazwisko Gołąbek. Wymyśliliśmy sobie, że to jest historia przeobrażania gołąbka w orła. Na początku mamy do czynienia z szarym człowiekiem, dyskretnym, nieśmiałym, który nagle z dnia na dzień zaczyna być odważniejszy, seksowniejszy, zaczyna się podobać kobietom i mężczyznom. W końcu wyrasta na ikonę i bierze udział w Gay Pride. To będzie spektakl szybki, rytmiczny i dynamiczny. Mamy 43 sceny w 12 miejscach i jedną piosenkę „Jezu, jak się cieszę” Klausa Mitffocha.

O czym warto poplotkować przed premierą?

– Są różne rodzaje plotek. Jedne bolą, inne łaskoczą, ale są też takie – i my je bardzo lubimy – które zmieniają człowieka. Właśnie taka plotka przeobraziła naszego Gołąbka w orła. Każdy z nas ma w sobie trochę z gołąbka, trochę z orła, a nasz spektakl ma pokazać mechanizm tych zmian. Pokaz przedpremierowy zaplanowaliśmy w wieczór sylwestrowy, więc powinniśmy pomyśleć, jak zachowywać się w przyszłym roku.

Jest pan nie tylko reżyserem, także autorem scenicznej adaptacji tekstu.

– Scenariusz filmu „Plotka” według tekstu i w reżyserii Francisa Vebera jest świetnie napisany. To mężczyzna koło siedemdziesiątki, ale pisze leciuteńko. Veber mówi o sobie, że białe krwinki ma rosyjskie, a czerwone ma z Moliera. A my mu jeszcze w to wszystko wprowadzamy troszkę Fredry. Jego żart i koncept. Tekst scenariusza przełożyła Barbara Grzegorzewska, ja na tej bazie przygotowałem tekst sceniczny. Nie musiałem się wiele napracować, bo same dialogi są świetne i bardzo teatralne. Veber jest też przecież autorem sztuk, tak znanych jak choćby „Kolacja dla głupca”, którą ostatnio oglądałem w Gdyni z udziałem Piotra Fronczewskiego. Jedyną trudnością było zredukowanie wielu miejsc, w których rozgrywa się film, do warunków scenicznych.

Rozmawiała Katarzyna Fryc

Najnowsze aktualności