Finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej 2024
W dniach 26-28 września w Teatrze Miejskim w Gdyni odbędzie się finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W tym roku pod hasłem RELACJE, KONSTELACJE, WIĘZI.
Takie spotkania fantastyki naukowej z kulturą głównego nurtu zdarzają się niezwykle rzadko. Z jednej strony pomysł umieszczenia wydarzeń starogreckiej komedii teatralnej dawno temu, w odległej galaktyce wydaje się stosunkowo prosty, z drugiej jednak rozsupłanie węzła inspiracji, interpretacji i nawiązań, jaki powstał ma scenie Teatru Miejskiego w Gdyni to zdecydowanie niełatwe zadanie. Ostrzegam – spoilery popłyną za chwilę wartkim eseistycznym nurtem i, zaczynając, nie mam jeszcze pojęcia dokąd wraz z nim dopłyniemy.
Od źródła: reżyserka i dramaturżka Zdenka Pszczołowska podjęła się wystawienia na scenie Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni starożytnej komedii Arystofanesa pod tytułem Lizystrata. Nie jest to tekst objęty kanonem lektur, ale też nie całkiem zapomniany. Napisana została w trakcie trwania wieloletniej wojny peloponeskiej, a dokładnie w 411 roku przed naszą erą. Opisuje fikcyjny strajk kobiet po obu stronach frontu, które postanowiły odmawiać seksu swoim mężom i w ten sposób zmusić ich do zawarcia pokoju. To anegdotyczne streszczenie właściwie wystarcza współczesnym odbiorcom, bo żartów dotyczących seksualności nie brakuje nam na co dzień, więc po co jeszcze mielibyśmy sięgać po starożytne (o nadziewaniu kobiet na rożen).
Bieg górny – wartki dyskurs
Lizystrata, jako dramat, ma swoje lata. Podobnie do niedawna było także z jej tłumaczeniami. Niektóre, szczególnie te spolszczone, gdzie imię tytułowej bohaterki brzmi Gromiwoja i Bojomira, brzmią po prostu groteskowo. Nie byłoby więc spektaklu, gdyby nie nowy przekład, którego podjęła się Olga Śmiechowicz. Na tym etapie kulturowy dyskurs nabiera tempa, a nurt eseju staje sie wartki i zachodzi erozja. Krytycy tego przekładu twierdzą bowiem, że jest on wulgarną parafrazą zbyt daleko odbiegającą od oryginału. Z drugiej strony tłumaczka akcentuje konieczność uwspółcześniania tekstu i tworzenia adekwatnych kulturowych kontekstów. Z pewnego dystansu stwierdzić zaś można, że skoro już było grzecznie, to można dla odmiany spróbować wyżłobić w zastanym krajobrazie, nową dolinę. W efekcie bohaterowie klną jak na Mazurskiej Nocy Kabaretowej i znaczna część żartów sprowadzona jest mniej, więcej do tego poziomu. Arystofanes z niedostępnego klasyka schodzi pod strzechy, a właściwie ląduje tam na statku kosmicznym.
Bieg środkowy – powstają meandry
Czas wyjaśnić o co chodzi z tym kosmosem i skąd pomysł by tekst o starożytnym dramatopisarzu pisać na stronie Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej. Otóż, jak deklaruje zespół Teatru Miejskiego: kulturowa odległość tekstu inspiruje nas, by go jeszcze bardziej oddalić – poza ziemską atmosferę – i dotknąć uniwersalnych niepokojów ludzkości. Co więcej, już pierwsza scena spektaklu dzieje się w naszej niedalekiej, bliżej nieokreślonej, przyszłości. Na Ziemię sprowadzone zostały właśnie (ogromnym wielkim wysiłkiem NASA) artefakty obcych, do których przylgnęło miano starożytnych kosmitów. Zostały one zbadane i udostępnione do oglądania w Narodowym Muzeum Kosmogonii, Kosmologii i Seksualności (w skrócie NMKKiS). Trwają przygotowania do wernisażu wystawy Semantyka i sensoryka na księżycu L4 w gromadzie S.E.X.
W sferze nawiązań do fantastyki i nauki dzieje się na scenie zaskakująco dużo. Kuratorka wystawy (bardzo udany epizod Beaty Buczek-Żarneckiej) opowiada o eksponatach, zaś naukowczyni (Elżbieta Mrozińska) przedstawia historię życia na księżycu L4 (od esktremofilów do istot humanoidalnych), wyjaśniając przy tym paradoks Enrico Fermiego. Pojawia się też wątek konspiracyjnych zarzutów, że historia życia na ksieżycu L4 została przekłamana. W pewnym momencie dochodzi do zamachu (to akurat zdecydowanie najsłabszy moment spektaklu).
Z Narodowego Muzeum Kosmogonii, Kosmologii i Seksualności (w skrócie NMKKiS) przenosimy się w przeszłość – obserwujemy, co zaszło w historii starożytnych humanoidów, czyli wystawiany jest inspirowany Arystofanesem tekst Olgi Śmiechowicz. Bieg eseju skręca tu zaś nieoczekiwanie w stronę rozważań estetycznych. Na tym etapie bowiem zaszło na scenie coś, co według mnie świadczy o ogromnym wyczuciu (lub researchu) autorki projektów kostiumów Magdaleny Muchy. Nurkujemy tu już nie tylko w archeologię tekstu, ale i w historię estetyki filmów science-fiction, do archaicznych z punktu widzenia współczesnego odbiorcy, lat 60. Obserwowanie wszystkich nagle jednocześnie obecnych na scenie Teatru Miejskiego światów, dostarczyło mi prawdziwej przyjemności.
Bieg dolny – charakteryzuje się małym spadkiem zwierciadła
Dramat Arystofanesa ma wymowę pacyfistyczną. Fontanna dosadnych, rubasznych żartów związanych z tym, jak bardzo podczas seksualnego strajku mężczyźni pragną kobiet, a i one chętnie by się wymknęły ze świątynnego wzgórza, gdzie protestują, ma jasną wymowę: make love not war. Reżyserka i dramaturżka postanawia dodatkowo podbić go dodaną na końcu sceną, w której skaczemy do jeszcze dalszej przyszłości, w której to my (widownia) stajemy się eksponatami – reliktami przyszłości. Młodzi studenci nie rozumieją, jak można było się ubierać tak jak my (choć tu akurat sami wcale nie wyglądają lepiej), nie znają takich pojęć jak wojna, terytorium i religia. Ich tożsamość płciowa nie ogranicza się wreszcie do męskiej i żeńskiej (choć w sferze języka określającego osoby niebinarne, nie dodają niczego nowego).
Jak widać, potok wywodu eseisty niebawem zakończy się ujściem do kulturowego oceanu, w którym to od dekad toczy się, nacechowana lekkim wyrzutem, dyskusja o tym, jak to (niesłusznie) kultura głównego nurtu patrzy z góry na fantastykę. Zdenka Pszczołowska i dyrekcja Teatru Miejskiego w Gdyni, spektaklem Lizystrata budują w tej przestrzeni interesujący pomost, do którego dokładam niniejszym i swoją cegiełkę.
W dniach 26-28 września w Teatrze Miejskim w Gdyni odbędzie się finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W tym roku pod hasłem RELACJE, KONSTELACJE, WIĘZI.
W ubiegły weekend zakończyliśmy kolejny sezon artystyczny, który przyniósł wiele wspaniałych i niezapomnianych chwil.
11 sierpnia przeczytaliśmy wspólnie z Olgą Barbarą Długońską i Rafałem Kowalem książkę Jessiki Martinello i Gregoire’a Mabire’a pt. „Nawet potwory myją zęby”.