Finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej 2024
W dniach 26-28 września w Teatrze Miejskim w Gdyni odbędzie się finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W tym roku pod hasłem RELACJE, KONSTELACJE, WIĘZI.
Jesteś ofiarą losu, dla której nie ma miejsca nawet w kadrze firmowego zdjęcia? Żona cię opuściła, a dziecko ma cię w nosie? Współpracownicy z ciebie szydzą, podczas gdy szef szykuje wbijające nóż w serce zwolnienie? Nic to! Gdy chcesz odmienić swoje życie, a depresja łomocze do drzwi, puść w świat niewinną plotkę… o sobie. Wszak jest ona jedynym głosem szybszym od dźwięku.
Każdemu z nas zdarzyło się plotkować. Niektórzy wręcz mieli wątpliwą przyjemność bycia ofiarami obmawiania. Jednakże fama umiejętnie i samodzielnie pokierowana może zdziałać cuda. Przekonał się o tym François Pignon, główny bohater filmu Francisa Webera pt. „Plotka”, na podstawie którego Teatr Miejski w Gdyni przygotował spektakl pod tym samym tytułem.
Pignon (grany przez Piotra Michalskiego), jak mówi o nim rodzina i znajomi, jest pierdołą. Nieudacznikiem, który nadal cierpi po rozwodzie, z o tyleż piękną, co jędzowatą, żoną. Jest on tak beznadziejnym pracownikiem fabryki prezerwatyw, że zwolnienie go to tylko kwestia czasu. Wreszcie jest też ojcem, z którym wstyd jest zjeść obiad, a co dopiero pokazać się na ulicy. Gdy nachodzą go myśli samobójcze, przez przypadek znajduje dobrego ducha – swojego nowego sąsiada Belonea (Stefan Iżyłowski), który postanawia mu pomóc. Sugeruje, by nasz poczciwy księgowy puścił pogłoskę o swym rzekomym homoseksualizmie, aby w ten sposób uniknąć „redukcji etatu” ze względu na obawę szefostwa przed posądzeniem o dyskryminację mniejszości seksualnych. Ta niewinna plotka przewraca do góry nogami życie wszystkich bohaterów, a Pignona finalnie zmienia z szarego gołębia, w pewnego siebie orła.
Sam dobór postaci jest nietuzinkowy w swej stereotypowości, bowiem przedstawia on przekrój każdego społeczeństwa w o tyle barwny, co frapujący sposób. Jest więc ex-żona – hetera, syn żyjący jakby w innym świecie, diaboliczny szef, głupiutka blond-asystentka, mięśniak- homofob, dwaj „dowcipnisie”, którzy nieumyślnie niszczą życie kolegi, dobra dusza, zazdrosna żona oraz, oczywiście, ofiara losu. O ile śmiejemy się z ich zaściankowości i intryg, o tyle elementy tych bohaterów możemy boleśnie odnaleźć w każdym z nas. Niemniej jednak, sam pomysł na profil psychologiczny bohatera nie wystarczy, by rozśmieszyć czy wzruszyć widza. Do tego potrzebne są jeszcze przyzwoite teksty i umiejętności aktora. Na szczęście tego mieliśmy pod dostatkiem!
Zarówno przekład scenariusza (Barbara Grzegorzewska), jak i jego interpretacja oraz reżyseria (Tomasz Man), pozwoliły oszlifować w polskiej krasie dzieło autora „Kolacji dla głupca”. A rozśmieszyć jednakowo widownię, plasującą się w granicach 18-80 lat, naprawdę nie jest zadaniem łatwym. Salwy śmiechu wybuchały niemalże co minutę, bo aluzje i metafory goniły się na zmianę z trafnymi pointami oraz dosadnym humorem. Nawet pokaźna dawka „ciot” i „pedałów” nikogo nie raziła. Bo „Plotka” to nie spektakl o homoseksualistach, tylko o odmienianiu swojego życia, stereotypach i ich łamaniu. Piotr Michalski, znany bywalcom Teatru im. Witolda Gombrowicza, swoją rolę odegrał interesująco (…) Zabawa i przejaskrawienie miało być domeną pozostałych postaci. Dynamika, kunszt gestów, mimiki i gra ciałem, szczerze godne są podziwu. Okazuje się bowiem, że nawet żucie gumy balonowej można odegrać z finezją. Wszechobecne i kiczowate Britney, Cristiny i inne Dody-Elektrody nie dostarczają tyle śmiechu, co genialna kreacja Katarzyny Ankudowicz, jako asystentki Ariane. Również wspomniany wcześniej Stefan Iżyłowski, fascynująco zagrał sędziwego, pomysłowego homoseksualistę, który wyciąga pomocną dłoń do zakompleksionego księgowego.
Jednakże najbardziej gromkie brawa należą się odtwórcy roli mięśniaka-homofoba Santiniego Bogdanowi Smagackiemu. To, w jaki sposób ewoluuje jego postać oraz jak prezentuje wewnętrzne rozterki swojego bohatera, jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem całego spektaklu. Choć na samym początku nikt nie spodziewałby się, że to właśnie on dostarczy najwięcej radości i uciechy.
Teatrowi Miejskiemu nieczęsto zdarza się wystawić coś tak komicznego, a zarazem pouczającego, jak „Plotka”. Gdy po spektaklu już opadną emocje, a brzuch przestanie boleć od gromkiego śmiechu, to nachodzą człowieka refleksje o tym, jak łatwo można manipulować swoim, i nie tylko, życiem. W zasadzie można je kształtować z taką łatwością, z jaką przedszkolak lepi stworki z plasteliny. Wszak „Plotka to radio szatana” jak powiedział kiedyś francuski aktor, Lucien Guitry. Literatura nauczyła nas, że konszachty z Mefistofelesem, Wolandem i im podobnymi na dobre nie wychodzą, więc i obmawiania się wystrzegajmy. Mimo to anielskość, choć szlachetna, bywa nudna, toteż diabelskie obcowanie ze spektaklem Mana wyzwala emocje i entuzjazm, których trudno szukać w harlequinowych romansidłach.
Dlatego też, szczerze polecam najnowsze przedstawienie rodzimej sceny dramatycznej, jako połączenie ciekawego egzystencjalnie i relaksującego dzieła. Nie pozostaje mi życzyć nic innego, jak wielu smakowitych plotek, o absolutnie pozytywnym wydźwięku.
W dniach 26-28 września w Teatrze Miejskim w Gdyni odbędzie się finał 17. Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W tym roku pod hasłem RELACJE, KONSTELACJE, WIĘZI.
W ubiegły weekend zakończyliśmy kolejny sezon artystyczny, który przyniósł wiele wspaniałych i niezapomnianych chwil.
11 sierpnia przeczytaliśmy wspólnie z Olgą Barbarą Długońską i Rafałem Kowalem książkę Jessiki Martinello i Gregoire’a Mabire’a pt. „Nawet potwory myją zęby”.