Scenariusz na udany spektakl

Nowa premiera Teatru Miejskiego przekonuje o tym, że teksty Bogusława Scheaffera w ogóle się nie starzeją. To, co pisał kilkadziesiąt lat temu, brzmi, jakby było napisane wczoraj.

„Scenariusz dla trzech aktorów” Bogusława Schaeffera to właściwie „gotowiec” udanego spektaklu. Autor, z wykształcenia muzyk i kompozytor, tekst sztuki rozpisuje jak sonatę, na trzy głosy. Każdy z bohaterów ma partie solowe, bywają duety i tria. Reżyserowi przedstawienia, Waldemarowi Raźniakowi, pozostało złożyć świetne epizody w całość.

Pomysł Scheaffera sprowadza się do prezentacji prób do spektaklu „Fragment” niejakiego… Bogusława Schaeffera. Trzej artyści – Reżyser, Kompozytor i Plastyk – spotykają się w niemal pustej, wyposażonej tylko w podest i kilka krzeseł przestrzeni foyer Teatru Miejskiego (scenografia Sabiny Czupryńskiej). Mają ustalić szczegóły realizacji, w której Kompozytor i Plastyk wcielają się w rolę aktorów. Ta metateatralna opowieść o teatrze doprawiona jest ciętą satyrą i przede wszystkim precyzyjnie wymierzoną ironią. Już sam fakt, że – dobrodusznie wprawdzie – prześmiewczy pod adresem teatru (i panujących w nim zwyczajów) tekst Schaeffera osiągnął taki sukces, ma w sobie ironiczny posmak.

Bohaterów poznajemy w prozaicznych chwilach. W czasie oczekiwania na kolegów, mniej lub bardziej niewybrednych żartów, zabawy tekstem, jaki przyjdzie im wystawić, czy podczas wspomnień z dzieciństwa. Każdy snuje swoje rozważania o teatrze, wierząc niezłomnie w swój nieodkryty lub niedoceniony talent. Wszyscy są w roli, ale jakby poza nią. I w tej na wpół surowej formie aktorzy Miejskiego czują się bardzo dobrze.

Rafał Kowal jako Kompozytor ma do zagrania najwięcej efektownych epizodów, które ubiera w ciekawą, zaskakującą formę. Jeden z monologów wypowiada, stojąc na głowie, w innym imituje kilka języków obcych podczas serwowania nam newsów ze świata. Wyśmienity jest jego monolog o lataniu.

Mariusz Żarnecki swojego Reżysera buduje podobnie, jak przed laty uczynił to Mikołaj Grabowski w słynnej realizacji Teatru STU. Jest skupiony i zasadniczy, skryty za grymasem i sztywnym, stanowczym gestem. Zresztą postać Reżysera, w odróżnieniu od pozostałych, jest o wiele bardziej tragiczna – jego dylematy są ukazane jak najbardziej serio (…)

Z kolei Filip Frątczak tworzy typowy profil artysty – szalonego ekscentryka, wrażliwego zarozumialca, rojącego o wielkim sukcesie i przekonanego o gruntownym nierozumieniu swojego talentu. Wspólnie z Rafałem Kowalem buduje tempo i dynamikę przedstawienia.

Przyznać trzeba, że efektem pracy zespołu Miejskiego jest udany spektakl z wartką akcją i słodko-gorzkim przesłaniem.

Najnowsze aktualności