W Teatrze Miejskim pieśni wróbelka

Na ciemnej scenie w czarnej sukni, maleńka, niepozorna… Dorota Lulka. Jednak kiedy zaczyna śpiewać, elektryzuje publiczność. Tak jak Edith Piaf śpiewa całym ciałem. Jej niespokojne rece wędrują po sukni lub wznoszą się do nieba, gdy błaga świętą Tereskę o łaskę dla ukochanego. Dorota Lulka stworzyła postać kobiety uparcie poszukującej miłości, czasem zabawnej, niekiedy irytującej. Obok niej na scenie pojawia się galeria kochanków: Yves Montand, Charles Aznavour i wielu innych. Na koniec młodszy od Piaf o lat dwadzieścia – ThĂŠo Sarapo.

Spektakl „Piaf” Pam Gems w Teatrze Miejskim to opowieść o życiu legendy francuskiej piosenki. „La mĂ´me Piaf” znaczy „wróbelek”. Oglądamy niezwykłą historię wróbelka z paryskiej ulicy, który wzleciał na szczyty.

Na scenie Piaf (Lulka) młoda, zabawna, zadziorna, zakochana lub nieszczęśliwa. Fenomenalna, gdy śpiewa piosenkę „Bravo” lub „Padam”. Potem widzimy Piaf starszą, uparcie walczącą z cierpieniem, uzależnieniem od narkotyków. Spektakl perfekcyjnie wyreżyserował Jan Szurmiej, do pięknej scenografii Sabiny Bicz. Publiczność cicho nuciła. Po każdej piosence rozlegały się brawa. Gdy po przedstawieniu na scenę weszła Dorota Lulka, widzowie zerwali się z miejsc i zgotowali aktorce owacje na stojąco. Potem przez prawie pół godziny zmuszali ją do bisów.

Najnowsze aktualności