Plakat Na waleta!

Szymon Jachimek (wspierany myślą i słowem przez Rafała Szumskiego)

Prapremiera

Na waleta!

Znany z „Hydrozagadki” superbohater AS jest przytłoczony kondycją świata: egoizm, pogoń za pieniądzem, zagrożona planeta… Wie, że powinien przekazać swoje super moce komuś, kto go godnie zastąpi. Wybór pada na kierowcę gdyńskiego trolejbusu, który zostaje mianowany Waletem. Źli ludzie szykują katastrofę, więc Walet będzie musiał pokonać groźny sojusz polityki i biznesu. Barwna grupa wsparcia pomoże mu w tym śpiewająco.

Szymon Jachimek deklaruje: Przy pisaniu „Na Waleta!” bawiłem się doskonale. Mam nadzieję, że widzowie zareagują podobnie. 

Realizacja

Reżyseria: Rafał Szumski
Tekst: Szymon Jachimek
Kostiumy: Aleksandra Grabowska
Muzyka: Daniel Malchar i Kamil Malchar
Choreografia: Aleksander Kopański
Przygotowanie wokalne: Agnieszka Szydłowska

Asystent reżysera: Olga Barbara Długońska
Suflerka: Ewa Gawron
Inspicjent: Tomasz Czajka
Producentka: Ewa Szulist


Czas trwania: 1 h 45 min

Występują

Recenzje

Na Waleta – teatr czy kabaret?

Spektakl „Na Waleta” to lekka i zabawna propozycja, pełna nieoczekiwanych nawiązań. Głównym punktem odniesienia jest tu film „Hydrozagadka” w reżyserii Andrzeja Kondratuika, nie brak też jednak akcentów współczesnych i autotematycznych żartów – o scenie, aktorach, Gdyni i trolejbusach

Czytaj więcej

Na Waleta – teatr czy kabaret?

Scena Letnia Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni przyzwyczaiła nas do lekkiego repertuaru. Niektóre z wystawianych tu w ostatnich latach spektakli fabułę miały jedynie pretekstową, a liczyły się w nich głównie piosenki. W 2019 roku były to utwory Agnieszki Osieckiej, a w zeszłym sezonie Breakoutu, Czerwonych Gitar, czy Stana Borysa.

Na tym tle tekst Szymona Jachinka, autora „Na Waleta”, jest z jednej strony bardziej rozbudowany fabularnie, z drugiej zaś konwencja żartu ma tu w wielu miejscach charakter bardziej kabaretowy niż teatralny. Przerysowany kicz popkultury zderza się tym razem na orłowskiej plaży ze świetnie napisaną (i zagraną – brawa dla Weroniki Nawieśniak) parodią naukowego wystąpienia. Całości dopełniają wspomniane żarty z konwencji teatru i otaczającej widzów nadmorskiej scenerii. Niektóre z nich nasuwały mi też, w jakiś pokrętny sposób, przeintelektualizowane refleksje nad postmodernistyczną dekonstrucją formy.

„Na Waleta” jest więc przede wszystkim zaskakującą i bardzo dynamiczną mieszanką konwencji i pomysłów, nagłych zwrotów akcji, przyspieszeń i zwolnień. Zakomponowaną ryzykownie, ale z głową. Widać jednym słowem, że reżyser (Rafał Szumski) miał to wszystko pod kontrolą.

Co było dla mnie szczególnie zaskakujące, to fakt, że barszcz z tymi wszystkimi grzybami pozostał dla widzów przystepną rozrywką. Humor Jachimka i Szumskiego trafił do widzów, choć oczywiście nie w każdym momencie do każdego, gdyż rozrzut żartów sięga tu obu stron horyzontu. Od „faceta przebranego za babę” na wschodzie po „mgliste opary absurdu” na zachodzie. Nierzadkie są w związku z tym momenty, gdy publiczność śmieje się punktowo. Ale śmieje się i to najważniejsze.

Kierowca trajtka zbawia świat

Prawy i niezłomny kierowca gdyńskiego trolejbusu o imieniu Przemysław zrobi wszystko, co możliwe i niemożliwe, by w ostatniej chwili ocalić Bałtyk przed katastrofą, a nas przed zalewem petrozłotówek.

Czytaj więcej

Kierowca trajtka zbawia świat

Prawy i niezłomny kierowca gdyńskiego trolejbusu o imieniu Przemysław zrobi wszystko, co możliwe i niemożliwe, by w ostatniej chwili ocalić Bałtyk przed katastrofą, a nas przed zalewem petrozłotówek.

Ten absurdalnie przezabawny pomysł na spektakl muzyczny zrodził się w głowie gdyńskiego satyryka Szymona Jachimka, znanego choćby z telewizyjnego „Szkła kontaktowego”. Jachimek, mocno inspirując się kultowym już filmem „Hydrozagadka” w reżyserii Andrzeja Kondratiuka z 1970 roku, napisał coś w rodzaju sequela tamtej filmowej historii.

Jednym z jej bohaterów nadal pozostaje superman As, główna postać „Hydrozagadki„, tym razem w wykonaniu Piotra Michalskiego.

Jednak As już posunął się w wieku, zmieniły mu się priorytety, więc chętnie znalazłby następcę. Wybór pada na Przemysława (jak zwykle świetny w komediowej roli Szymon Sędrowski), kierowcę gdyńskiego trolejbusu, człowieka niezłomnego, prawego i skorego do pomocy.

Za sprawą Asa Przemysław przeistacza się w superbohatera o imieniu Walet, któremu z tej okazji przybędzie wielu zmartwień. Dotąd Przemysław zaprzątał sobie głowę wyłącznie kwestią, czy jego trolejbus dojedzie na czas. Teraz jako Walet ma na głowie losy Bałtyku, Pomorza, a nawet Polski. A że przy okazji zakochuje się w ślicznej i inteligentnej Habilitatce (udana rola Weroniki Nawieśniak), autorce przełomowego wynalazku, poza zbawieniem świata może także zaimponować ukochanej.

Dzielny Walet jako jedyny musi stawić czoła bogatemu Szejkowi (wyborny Bogdan Smagacki) i wspierającemu go cynicznemu politykowi o wdzięcznym nazwisku Boja („pusty w środku i niezatapialny” – pisze o nim Jachimek; w tej roli zabawny Dariusz Szymaniak), którzy mają plan, jak za pomocą piasku z przekopu Mierzei Wiślanej i wynalazku Habilitatki uczynić z Zatoki Gdańskiej krainę opływającą w petrozłotówki. 

Reżyserii „Na Waleta!” podjął się Rafał Szumski, przez lata aktor i lalkarz związany z krakowskim teatrem Groteska, którego gdyńska publiczność pokochała za wcześniejszą przezabawną inscenizację „Trzech muszkieterów” na scenie przy ul. Bema. Tym razem spod jego ręki wyszedł spektakl muzyczny, dla potrzeb którego z dobrym skutkiem aktorów Teatru Miejskiego wokalnie przygotowała Agnieszka Szydłowska.

Cała historia spowita jest oparami absurdu – są w niej cytaty i nawiązania nie tylko do „Hydrozagadki„, ale także przezabawne odwołania do popkultury i polskiej muzyki rozrywkowej, ale przede wszystkim czytelne aluzje do siermiężnej polskiej polityki zblatowanej z biznesem. A do tego mądre ekologiczne przesłanie, że Ziemię mamy tylko jedną.

Publiczność ma nie lada ubaw, choć momentami beztroski śmiech grzęźnie na ustach i robi się niewesoło. Bo przecież sami z siebie się śmiejemy.

„Hydrozagadka” po gdyńsku. Brawurowa komedia na Scenie Letniej w Orłowie

Wieloletnią tradycją Sceny Letniej w Orłowie jest premiera na inaugurację sezonu na tej wyjątkowej scenie, położonej na plaży w Orłowie. Tegoroczna premiera odbiega od poprzednich, bo idąc za filmowym pierwowzorem twórcy spektaklu „Na Waleta!” proponują nietypową dla tej sceny, szaloną...

Czytaj więcej

„Hydrozagadka” po gdyńsku. Brawurowa komedia na Scenie Letniej w Orłowie

Wieloletnią tradycją Sceny Letniej w Orłowie jest premiera na inaugurację sezonu na tej wyjątkowej scenie, położonej na plaży w Orłowie. Tegoroczna premiera odbiega od poprzednich, bo idąc za filmowym pierwowzorem twórcy spektaklu „Na Waleta!” proponują nietypową dla tej sceny, szaloną i pełną absurdu komedię, zamiast uteatralizowego programu piosenek. Efekt zaskakuje, a gdyńska produkcja momentami bawi do łez.

Twórcy gdyńskiego spektaklu postanowili zmierzyć się z legendą. Legendą superbohatera, naszego polskiego, przeniesionego z pełnej absurdu filmowej komedii Andrzeja Kondratiuka „Hydrozagadka” – Asa. Tyle, że spektakl nie jest adaptacją jednego z najbardziej osobliwych polskich filmów, określanego jako komedia fantastyczno-naukowa.

Na Scenie Letniej podziwiamy napisaną przez znanego dramatopisarza Szymona Jachimka sztukę, która jest swoistym remake’m filmu z 1970 roku, w którym dzielny As rozwikłał zagadkę tajemniczego braku wody w kranie. W gdyńskiej wersji to nie jezioro, z którego czerpali rzekomo wodę warszawiacy, a nasz Bałyk i Zatoka Gdańska są zagrożone przez niecne plany grubymi nićmi szytej intrygi typów spod ciemnej gwiazdy. Gdyńskich i lokalnych wątków jest tutaj co niemiara.

Wszystkie najgorsze cechy człowieka interesu łączy niejaki Boja, określony jako polityk niezatapialny, bo pusty w środku. Jego wspólnikiem jest Al Masakrach czyli Szejk wnoszący do interesu swoje petrodolary, które już niebawem zamienić się mają na petrozłotówki. Obaj zamachnąć się chcą na nasze polskie morze, tworząc z niego gigantyczny zbiornik ropy naftowej. U Kondratiuka woda miała wyparować, by skroplić ją nad państwem maharadży, a nieświadomym wspólnikiem interesu miał być pan Wicherek, przepowiadający pogodę. Tym razem do niecnego procederu wykorzystana zostanie piękna Jola Habilitatka, która przygotuje śmiertelnie niebezpieczny dla środowiska preparat.

Jak słusznie zauważa Szymon Jachimek, As ratował świat dawno, dawno temu. Dzisiaj ówczesny superbohater zamierza już przejść na emeryturę, bo chociaż superbohater niby się nie starzeje, to jednak energia już nie ta, a i priorytety się zmieniły. Jednym z popisowych haseł filmowego Asa było „Alkohol to trucizna dla prawdziwego mężczyzny!”. Teatralny As ma zupełnie inne motto: „znajdziecie mnie w barze”. No ale przecież nie można „ot tak” zostawić świata bez superbohatera. Przemek, zwyczajny kierowca trolejbusu, znakomicie nada się do tej roli, otrzymawszy od Asa magiczną moc. Kiedy Scena Letnia w Orłowie ma już swojego Waleta, As wreszcie może zaszyć się w przyległym do niej barze…

Ta szalona, brawurowa komedia podszyta jest tekstami z filmu, będącego cudownym wykwitem wyobraźni i filmowego szaleństwa. Usłyszymy „Jestem kwiaciarką, sprzedaję tu róże”, „Byznes jest byznes”czy „Trzeba przestrzegać przepisów BHP… zwłaszcza na kolei!”. Walet to bohater naszych czasów – walczy o zrównoważony transport i czystość plaży, świadomy zagrożeń stojących przed naszą planetą i zasad pracowniczej higieny, na straży której stoją przepisy BHP. Jednak gdy pozna piękną Jolę, poczuje syndrom niespokojnego palca…

Znakomicie w rolę dyrygenta świetnie nastrojonej aktorskiej orkiestry wcielił się Rafał Szumski, który wcześniej błysnął reżyserując w Miejskim „Trzech muszkieterów”. Ci, których bawił humor tamtej komedii, w „Na Waleta!” poczują się jak ryby w wodzie. Reżyser świetnie operuje popkulturowym kodem, naigrywając się z superbohaterstwa („Był tutaj Batman. Stwierdził, że Gotham City to wakacje przy Wejherowie”). Tekst pełen jest odniesień zarówno do filmu (np. intro spektaklu, czyli afisz przedstawiony przez Dorotę Lulkę), czy piosenek znanych i lubianych ze szczególnym uwzględnieniem Bajmu (m.in.”Piechotą do lata”, „Ta sama chwila”). Ta atencja w stronę Bajmu i Beaty Kozidrak doczeka się zresztą świetnej puenty.

Świetnie czują się na scenie w rolach inspirowanych filmowym pierwowzorem lub zupełnie nowych (Mewa w wykonaniu Krzysztofa Berendta) aktorzy Teatru Miejskiego w Gdyni. Wielką pracę wykonała Agnieszka Szydłowska odpowiedzialna za przygotowanie wokalne, bo nie słychać dysproporcji w śpiewie aktorów. Pasujące do wydźwięku spektaklu, pstrokato kiczowate kostiumy zaprojektowała Aleksandra Grabowska. Dobrze komponują się tu również nieskomplikowane układy taneczne zaproponowane przez Aleksandra Kopańskiego.

Znakomicie role superbohaterów – Waleta i Asa – odgrywają Szymon Sędrowski i Piotr Michalski. Obaj mają dystans i poczucie humoru, dzięki czemu te postaci śledzi się z przyjemnością. Bogdan Smagacki wydaje się być szejkiem z krwi i kości (rozśmiesza każdym wejściem, także wtedy gdy woła „Uczyńmy z Polski Katar Europy!”). Świetny w roli śliskiego karierowicza Boji jest stylizowany na filmowego Doktora Plamę Dariusz Szymaniak.

Bawi patriotyzm lokalny reprezentowany przez Stefana Żeromskiego (Rafał Kowal) i kreacja Kaszubki Krystyny (Elżbieta Mrozińska). Dobrze w roli Habilitatki czuje się Weronika Nawieśniak. Jednak nawet role epizodyczne, jak Żona Szejka (Mariusz Żarnecki) czy parawaniara Matka (Monika Babicka) są dowcipne i udane. Czaruje też Dorota Lulka w roli tajemniczej BK.

Spektakl „Na Waleta!” jest propozycją lekką, dowcipną i bardzo śmieszną. Zarówno wielbiciele filmowej klasyki, jak i stali bywalcy Sceny Letniej w Orłowie znajdą tu coś dla siebie. Wprawdzie nie wszystkie pomysły inscenizacyjne (podobnie jak fikołki scenariuszowe) są tutaj równie udane, to w efekcie otrzymujemy dzieło zabawne, nieco zadziorne, naigrywające się z polityków, wielkiej finansjery i wszelkiej maści celebrytów. Wszystko to podano ze smakiem, dlatego spektakl Miejskiego jest przyjemną odmianą od bardziej tradycyjnych propozycji Sceny Letniej.