Premiera
Osiecka. Archipelagi
Wakacyjny rejs Batorym ku lepszemu światu, a na pokładzie plejada barwnych postaci i gwiazda wieczoru. Spektakl muzyczny w oparciu o znakomite teksty najpopularniejszej polskiej tekściarki i poetki – Agnieszki Osieckiej.
Realizacja
Adaptacja, reżyseria, scenografia: Jacek Bała
Kierownictwo muzyczne i aranżacje: Piotr Salaber
Kostiumy: Sabina Czupryńska
Choreografia: Michał Pietrzak
Przygotowanie wokalne: Barbara Czarkowska
Asystentka reżysera: Beata Buczek-Żarnecka
Suflerka: Ewa Gawron
Inspicjent: Krzysztof Dąbek
Producentka: Ewa Szulist
Nagrań muzycznych dokonano w Studio 124 w Warszawie pod dyrekcją Piotra Salabera
Mariusz “Fazi” Mielczarek – saksofony
Michał Rybacki – skrzypce
Krzysztof Barcik – gitary
Chris Aiken – instrumenty perkusyjne
Piotr Salaber – fortepian, organy Hammonda
Realizacja nagrań – Chris Aiken
Czas trwania: 1h 30 min (bez przerwy)
Występują
Recenzje
Kobieta po przejściach i inni
«Na Scenie Letniej Teatru Miejskiego w Orłowie w sobotę odbyła się prapremiera „Agnieszka Osiecka. Archipelagi” – uroczy, zabawny, momentami wzruszający, typowo wakacyjny spektakl, który wyreżyserował Jacek Bała.
Czytaj więcejKobieta po przejściach i inni
Ale do sukcesu przedstawienia przyczynili się także choreograf Michał Pietrzak, kompozytor Piotr Salaber, który zrobił nowe, zaskakujące, ale piękne aranżacje oraz autorka kostiumów Sabina Czupryńska. I oczywiście, cały (bez wyjątku!) zespół aktorski.
Tego wieczoru usłyszeliśmy wiele melodyjnych piosenek – brawurowo wykonanych. Muzyce towarzyszył szum morza i zachodzące słońce. Tylko mewy gdzieś odleciały.
W rejs do Ameryki zaprosił nas oficer rozrywkowy, w tej roli pojawił się uwodzicielski i szarmancki Mariusz Żarnecki. Wypłynęliśmy oczywiście, z Gdyni na transatlantyku „Batory”.
Kobieta po przejściach
Na pokładzie spotkało się przedziwne towarzystwo: milioner z gejszą, Hans akrobata, kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością, hodowca świń, tajemnicza gwiazda rejsu, Cyganek, okularnicy, pisarz pijany, Maryla Rodowicz, Stan Borys i inni.
Wzruszająca szalona
Elżbieta Mrozińska w przejmujący sposób opowiadała barmanowi (świetny, nawet w tak niewielkim epizodzie Szymon Sędrowski): „Boja proszę pana jestem na zakręcie”, aby po chwili z właściwą kobietom przekorą zapewniać, że „Bo ja tak mówiłam żartem, dobry żart jest tynfa wart”. Następnie piosenkę tę zaśpiewał cały zespół. Każdy utwór tego wieczoru był uroczą mini scenką aktorską.
Wzruszyła Małgorzata Talarczyk w dramatycznej piosence „Szalona”. Z talentem partnerował jej (występujący gościnnie) Jarosław Tyran, jako Kazik. Być może jeszcze nie raz na deskach Teatru Miejskiego zobaczymy tego młodego utalentowanego aktora.
Maciej Wizner rozbawił jako gangster i Cyganek, ostrzegając „Z Cygankiem wy ślubu, panowie, nie bierzcie”.
Pełna żaru i emocji była piosenka „Czy te oczy mogą kłamać?”, w wykonaniu i Moniki Babickiej i Grzegorza Wolfa.
Dorota Lulka po raz kolejny udowodniła, że jest nie tylko znakomitą aktorką, ale też niezmiennie śpiewającą gwiazdą Teatru Miejskiego. Jej brawurowe wykonanie piosenki „Małgośka” zachwyciło publiczność i spacerujących brzegiem morza. Jak zawsze porwał widownię Bogdan Smagacki (m. in. jako Stan Borys).
Na scenie królowały energia, wdzięk i humor z nutką nostalgii. Beata Buczek – Żarnecka była rewelacyjna śpiewając i wykonując skomplikowane taneczne ewolucje. Szczególnie podobała mi się w mniej znanej piosence Agnieszki Osieckiej „Czarne perfumy”.
Olga Barbara Długońska i Rafał Kowal byli uroczy jako para intelektualistów. Zaśpiewali razem z innymi znaną piosenkę „Okularnicy”. Każdy z aktorów miał wielkie białe okulary, a ruch sceniczny zaproponowany przez Michała Pietrzaka zbudował całą tę scenę.
Gościnnie w rolę zakonnicy – siostry Ludgardy wcieliła się Weronika Nawieśnik, która w zeszłym roku ukończyła gdyńskie Studium Wokalno-Aktorskie. Była świetna, nic więc dziwnego, że dyrektor artystyczny Teatru Miejskiego w Gdyni Krzysztof Babicki zaraz po premierze zaproponował jej, aby od nowego sezonu dołączyła do zespołu.
Jacek Bała, reżyser i autor scenariusza postarał się, aby w spektaklu pojawiły się nie tylko piosenki, które wszyscy znają i kochają, ale też takie które mają duży potencjał dramatyczny. Więc nastrój zmieniał się, raz ta podróż była śmieszna, raz dramatyczna. Część bohaterów ucieka z ojczyzny, szukając czegoś lepszego, część wraca. Ktoś się z kimś po 20 latach spotyka, nagle przy barze widzi swoją pierwszą miłość. Postaciom towarzyszy aura podróży – również w głąb siebie.
Czułe pisanie
Nie jest to ani koncert, ani kabaretowa składanka. Autorowi scenariusza udało się bowiem scalić w zgrabną całość fragmenty tekstów teatralnych, prozy i piosenek, które budują tytułowy „archipelag”.
Jak powiedział przed premierą Jacek Bała:
– Na naszym rejsie spotykają się ludzie, aby coś w swoim życiu zmienić, od czegoś uciec. Marzą o o karierze, wielkich pieniądzach, miłościach. Czyli pragną tego, o czym i my marzymy, a o czym Agnieszka Osiecka czule pisała przez całe swoje życie.
Każdy z aktorów stworzył interesującą postać, którą zapamiętamy. A wychodząc po przedstawieniu będziemy nucić, może „Niech żyje bal” a może inny przebój Agnieszki Osieckiej.
Dzięki aktorom i realizatorom okazało się, że te mądre i piękne teksty wciąż nas bawią, wzruszają i pozwalają na chwile refleksji.
Piosenki na letni wieczór. O „Osieckiej. Archipelagi” na Scenie Letniej
Piosenki, wiersze i fragmenty sztuk dramatycznych Agnieszki Osieckiej składają się na program spektaklu muzycznego „Osiecka. Archipelagi” – najnowszej propozycji Teatru Miejskiego w Gdyni, inaugurującej tegoroczny sezon letni. Spektakl wyreżyserowany przez Jacka Bałę zgrabnie wpisuje się w konwencję lżejszego, muzycznego repertuaru,...
Czytaj więcejPiosenki na letni wieczór. O „Osieckiej. Archipelagi” na Scenie Letniej
Kim była Agnieszka Osiecka, nikomu nie trzeba tłumaczyć. Jej teksty należą do kanonu polskiej piosenki poetyckiej, a na scenie wykonują i wykonywały je największe damy polskiej estrady, jak Sława Przybylska, Halina Kunicka, Danuta Rinn, Violetta Villas, Krystyna Janda, Edyta Geppert, Edyta Górniak czy Katarzyna Groniec. Ta twórczość wciąż inspiruje a kolejne pokolenia artystów mierzą się z dorobkiem Osieckiej, który – być może nie do końca słusznie – sprowadzony jest tylko do przeszło dwóch tysięcy jej piosenek, chociaż składają się na niego także wiersze i utwory dramatyczne.
Po nie również sięgnął na dobre już zadomowiony w Gdyni reżyser Jacek Bała (w Teatrze Miejskim zrealizował wcześniej m.in. „Amadeusza” czy „Mistrza i Małgorzatę”), który postanowił akcję swojego spektaklu na Scenie Letniej umieścić na statku pasażerskim TSS Stefan Batory. Dlatego też na pokładzie wita nas Kapitan (Mariusz Żarnecki) w towarzystwie dwóch marynarzy (Szymon Sędrowski i Maciej Wizner), a później „przedstawiają się” nam kolejni podróżni – bohaterowie rejsu. Wśród gości „Batorego” znajdziemy gejszę i jej amerykańskiego „opiekuna”, gwiazdę rocka, profesora, prostaka w za małym podkoszulku, zakonnicę czy akrobatę. Wszyscy oni spotkali się w drodze do Ameryki, by spełnić swój „american dream”.
Jacek Bała sięgnął więc m.in. do sztuk Osieckiej „Znajomi znajomych”, „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, czy „Apetyt na czereśnie”, wybierając z nich, podobnie jak z wierszy Osieckiej, fragmenty, które służą mu za wprowadzenie do kolejnych piosenek. Pomiędzy nie wpleciono elementy harmonogramu rejsu na statku pasażerskim – anonsowane są przez kapitana śniadanie, obiad, kolacja, występ gwiazdy czy bal kapitański. Pozwala to w miarę zgrabnie pozbyć się większości towarzystwa ze sceny lub przeciwnie, zaprosić aktorów „na pokład”. Szkoda tylko, że osobiste historie bohaterów rejsu stanowią głównie dekorację i służą za pretekst do kolejnej piosenki.
Oszczędna, biała scenografia autorstwa Jacka Bały upozowana jest właśnie na pokład statku – światełka, leżaki, stoliki, wszystko to przywodzi na myśl wypoczynek i relaks, czyli nieodłączne atrybuty plaży Gdynia Orłowo – naturalnej i najpiękniejszej scenerii przedstawienia, składającej się z morskich fal, przepływających statków czy spacerujących po plaży wczasowiczów. O efektowne kostiumy, nawiązujące do charakteru postaci zadbała Sabina Czupryńska, która tylko przy utworze „Zielono mi” pozwoliła sobie na większą ekstrawagancję, tworząc fantazyjne kreacje dla Beaty Buczek-Żarneckiej i grającego w spektaklu gościnnie Jakuba Kornackiego.
Wśród piosenek, jakie znalazły się w programie przedstawienia, największe wrażenie robią szlagiery – świetnie wprowadzona konwersacją marynarza i podróżnej „Na zakręcie” w przejmującym wykonaniu Elżbiety Mrozińskiej oraz wejście gwiazdy rejsu. Tą okazuje się Maryla Rodowicz – jedna z rzeczywistych pasażerek transatlantyku „Stefan Batory”, w którą brawurowo wciela się Dorota Lulka, wykonując słynną „Małgośkę” i wspólnie z Bogdanem Smagackim jako Stanem Borysem „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”. Smagacki zresztą w każdej muzycznej odsłonie był prawdziwą ozdobą przedstawienia.
Nie zabrakło również innych hitów, jak „Okularnicy” (w wykonaniu Rafała Kowala i Olgi Barbary Długońskiej), „Cyganek” (Maciej Wizner) czy wykonań zespołowych, jak „Sing Sing” (zwrotki w wykonaniu Agaty Moszumańskiej, Małgorzaty Talarczyk, Marty Kadłub i Weroniki Nawieśniak) czy finałowego „Niech żyje bal”. Dobrym pomysłem było zaproszenie do spektaklu występującej gościnnie absolwentki Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni Weroniki Nawieśniak, która z wdziękiem odgrywa rolę Siostry Ludgardy i śpiewa dziękczynne „Grajmy Panu”.
Jedynym zupełnie zbędnym, nijak nieprzystającym do okoliczności spektaklu fragmentem, jest wykład profesora Balczyka (skojarzenie z nazwiskiem znanego językoznawcy jest oczywiście nieprzypadkowe) o słowie na „k”. Chociaż sam wykład ograny jest dobrze przez Rafała Kowala i Mariusza Żarneckiego, to tak duże nagromadzenie wulgaryzmów w letniej, familijnej produkcji wydaje się po prostu nie na miejscu.
Aktorzy Teatru Miejskiego stanęli na wysokości zadania, śpiewając na miarę swoich możliwości. Oczywiście najlepiej wypadają ci, którzy od lat wyróżniają się wokalnie – Dorota Lulka, Beata Buczek-Żarnecka, Elżbieta Mrozińska czy Bogdan Smagacki. Jednak za przygotowanie wokalne pozostałych należą się Barbarze Czarkowskiej duże brawa. Warto dostrzec choćby grę Agaty Moszumańskiej czy Marty Kadłub, które dotąd nie czuły się tak swobodnie w repertuarze muzycznym. Wpadające w ucho aranżacje są zasługą Piotra Salabera (nagrano je na potrzeby przedstawienia pod jego kierownictwem muzycznym).
To wszystko sprawia, że „Osiecka. Archipelagi” zawiera dawkę niezbędnej pozytywnej energii, a po wyjściu w dalszym ciągu nuci się piosenki Osieckiej. Nieco przaśny charakter wieczoru i wspólne śpiewanie z publicznością odpowiada potrzebom tej sceny i luźniejszej formule produkcji Sceny Letniej, z wyczuciem wyreżyserowanej przez Jacka Bałę. To wszystko daje w efekcie zgrabny, skrojony na potrzeby Sceny Letniej spektakl, który dzięki swojej energii trafia do publiczności w każdym wieku.