Francis Veber
Premiera
PLOTKA
Kiedy ktoś puszcza na Twój temat plotkę – chce Ci zaszkodzić. Ale kiedy robisz to Ty sam, w dodatku w umiejętny sposób – możesz sobie tylko pomóc, mało tego, możesz zmienić swoje życie… Oczywiście, na lepsze!
Odeszła od Ciebie żona, dzieci się Ciebie wstydzą, zwalniają Cię z pracy, nawet nie mieścisz się na zdjęciu i… oczywiście chcesz popełnić samobójstwo?
Wydaje się, że gorzej być nie może, ale oto spotykasz sąsiada, który daje Ci dobrą radę: pomyśl, czego się nikt po Tobie nie spodziewa, a potem… puść niewinną plotkę, że właśnie TO robisz… Autor znanej komedii „Kolacja dla głupca” w arcyzabawny sposób pokazuje jak zmienić nudne życie podrzędnego księgowego w pasmo zaskakujących sukcesów
Realizacja
Czas trwania: 120 minut, z jedną przerwą
Występują
Recenzje
Plotka jest zawsze smakowita
Jesteś ofiarą losu, dla której nie ma miejsca nawet w kadrze firmowego zdjęcia? Żona cię opuściła, a dziecko ma cię w nosie? Współpracownicy z ciebie szydzą, podczas gdy szef szykuje wbijające nóż w serce zwolnienie? Nic to! Gdy chcesz odmienić...
Czytaj więcejPlotka jest zawsze smakowita
Jesteś ofiarą losu, dla której nie ma miejsca nawet w kadrze firmowego zdjęcia? Żona cię opuściła, a dziecko ma cię w nosie? Współpracownicy z ciebie szydzą, podczas gdy szef szykuje wbijające nóż w serce zwolnienie? Nic to! Gdy chcesz odmienić swoje życie, a depresja łomocze do drzwi, puść w świat niewinną plotkę… o sobie. Wszak jest ona jedynym głosem szybszym od dźwięku.
Każdemu z nas zdarzyło się plotkować. Niektórzy wręcz mieli wątpliwą przyjemność bycia ofiarami obmawiania. Jednakże fama umiejętnie i samodzielnie pokierowana może zdziałać cuda. Przekonał się o tym François Pignon, główny bohater filmu Francisa Webera pt. „Plotka”, na podstawie którego Teatr Miejski w Gdyni przygotował spektakl pod tym samym tytułem.
Pignon (grany przez Piotra Michalskiego), jak mówi o nim rodzina i znajomi, jest pierdołą. Nieudacznikiem, który nadal cierpi po rozwodzie, z o tyleż piękną, co jędzowatą, żoną. Jest on tak beznadziejnym pracownikiem fabryki prezerwatyw, że zwolnienie go to tylko kwestia czasu. Wreszcie jest też ojcem, z którym wstyd jest zjeść obiad, a co dopiero pokazać się na ulicy. Gdy nachodzą go myśli samobójcze, przez przypadek znajduje dobrego ducha – swojego nowego sąsiada Belonea (Stefan Iżyłowski), który postanawia mu pomóc. Sugeruje, by nasz poczciwy księgowy puścił pogłoskę o swym rzekomym homoseksualizmie, aby w ten sposób uniknąć „redukcji etatu” ze względu na obawę szefostwa przed posądzeniem o dyskryminację mniejszości seksualnych. Ta niewinna plotka przewraca do góry nogami życie wszystkich bohaterów, a Pignona finalnie zmienia z szarego gołębia, w pewnego siebie orła.
Sam dobór postaci jest nietuzinkowy w swej stereotypowości, bowiem przedstawia on przekrój każdego społeczeństwa w o tyle barwny, co frapujący sposób. Jest więc ex-żona – hetera, syn żyjący jakby w innym świecie, diaboliczny szef, głupiutka blond-asystentka, mięśniak- homofob, dwaj „dowcipnisie”, którzy nieumyślnie niszczą życie kolegi, dobra dusza, zazdrosna żona oraz, oczywiście, ofiara losu. O ile śmiejemy się z ich zaściankowości i intryg, o tyle elementy tych bohaterów możemy boleśnie odnaleźć w każdym z nas. Niemniej jednak, sam pomysł na profil psychologiczny bohatera nie wystarczy, by rozśmieszyć czy wzruszyć widza. Do tego potrzebne są jeszcze przyzwoite teksty i umiejętności aktora. Na szczęście tego mieliśmy pod dostatkiem!
Zarówno przekład scenariusza (Barbara Grzegorzewska), jak i jego interpretacja oraz reżyseria (Tomasz Man), pozwoliły oszlifować w polskiej krasie dzieło autora „Kolacji dla głupca”. A rozśmieszyć jednakowo widownię, plasującą się w granicach 18-80 lat, naprawdę nie jest zadaniem łatwym. Salwy śmiechu wybuchały niemalże co minutę, bo aluzje i metafory goniły się na zmianę z trafnymi pointami oraz dosadnym humorem. Nawet pokaźna dawka „ciot” i „pedałów” nikogo nie raziła. Bo „Plotka” to nie spektakl o homoseksualistach, tylko o odmienianiu swojego życia, stereotypach i ich łamaniu. Piotr Michalski, znany bywalcom Teatru im. Witolda Gombrowicza, swoją rolę odegrał interesująco (…) Zabawa i przejaskrawienie miało być domeną pozostałych postaci. Dynamika, kunszt gestów, mimiki i gra ciałem, szczerze godne są podziwu. Okazuje się bowiem, że nawet żucie gumy balonowej można odegrać z finezją. Wszechobecne i kiczowate Britney, Cristiny i inne Dody-Elektrody nie dostarczają tyle śmiechu, co genialna kreacja Katarzyny Ankudowicz, jako asystentki Ariane. Również wspomniany wcześniej Stefan Iżyłowski, fascynująco zagrał sędziwego, pomysłowego homoseksualistę, który wyciąga pomocną dłoń do zakompleksionego księgowego.
Jednakże najbardziej gromkie brawa należą się odtwórcy roli mięśniaka-homofoba Santiniego Bogdanowi Smagackiemu. To, w jaki sposób ewoluuje jego postać oraz jak prezentuje wewnętrzne rozterki swojego bohatera, jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem całego spektaklu. Choć na samym początku nikt nie spodziewałby się, że to właśnie on dostarczy najwięcej radości i uciechy.
Teatrowi Miejskiemu nieczęsto zdarza się wystawić coś tak komicznego, a zarazem pouczającego, jak „Plotka”. Gdy po spektaklu już opadną emocje, a brzuch przestanie boleć od gromkiego śmiechu, to nachodzą człowieka refleksje o tym, jak łatwo można manipulować swoim, i nie tylko, życiem. W zasadzie można je kształtować z taką łatwością, z jaką przedszkolak lepi stworki z plasteliny. Wszak „Plotka to radio szatana” jak powiedział kiedyś francuski aktor, Lucien Guitry. Literatura nauczyła nas, że konszachty z Mefistofelesem, Wolandem i im podobnymi na dobre nie wychodzą, więc i obmawiania się wystrzegajmy. Mimo to anielskość, choć szlachetna, bywa nudna, toteż diabelskie obcowanie ze spektaklem Mana wyzwala emocje i entuzjazm, których trudno szukać w harlequinowych romansidłach.
Dlatego też, szczerze polecam najnowsze przedstawienie rodzimej sceny dramatycznej, jako połączenie ciekawego egzystencjalnie i relaksującego dzieła. Nie pozostaje mi życzyć nic innego, jak wielu smakowitych plotek, o absolutnie pozytywnym wydźwięku.
Jak pierdoła został spryciarzem
Któż z nas nie lubi plotkować? Plotka to przecież tak apetyczna pożywka dla wyobraźni, że raz zasmakowana mimowolnie prosi o więcej
Czytaj więcejJak pierdoła został spryciarzem
Któż z nas nie lubi plotkować? Plotka to przecież tak apetyczna pożywka dla wyobraźni, że raz zasmakowana mimowolnie prosi o więcej. A my sycimy się nią oblizując usta, nie bacząc często na to, że oprócz swych lekkich właściwości może czasem krzywdzić i zadawać ból. Nikt chyba jednak by nie pomyślał, że może być też kluczem, który otworzy zamek do wielkiej i burzliwej kariery. A jednak.
Plotek o „Plotce” w Teatrze Miejskim w Gdyni było wiele. (…) Niby nic takiego się nie stało, zwyczajna, prozaiczna historia. W firmie zaczynają krążyć plotki o zwolnieniu księgowego. Zażenowanie, obawy, strach. Tak bywa przy redukcji etatów. Tyle, że nie chodzi o zwykłą firmę i zwykłego księgowego. To fabryka prezerwatyw, a jej pracownik jest życiowym nieudacznikiem, „pierdołą”, od którego odeszła żona, a syn ze wstydu omija wielkim łukiem. Nic tylko rzucić się z okna, choć i to niemożliwe, bo na dole zaparkował samochód sąsiada, którego nie wolno porysować. Ale sąsiad to dobry znak, nadzieja na wielkie zmiany. Wpada na pomysł, by szary, niewidoczny księgowy Francios Pignon udawał geja. Uniknie w ten sposób przymusowego zwolnienia z fabryki prezerwatyw, która nie może przecież pozwolić sobie na seksualną dyskryminację. Przemienia się więc Pignon w prawdziwego pedzia, wdziewając złotą marynarkę, różowy sweterek, złote buty z wielkimi czubami i wiążąc bordową apaszkę wokół szyi. A żeby tego było mało, wystąpi w Paradzie Gejów, która przejdzie ulicami miasta, i którą pokażą stacje telewizyjne i skomentują rozgłośnie radiowe w całym kraju. Będzie to rzeczywiście niebagatelny debiut medialny. Pignon zasiądzie na wielkiej platformie z ogromnym czerwonym kondomem na głowie, by dać wyraz swej solidarności z homoseksualistami.
Jakie będą tego konsekwencje? „Pierdoła” stanie się kimś ważnym. W pracy zaczną go szanować, syn będzie dumny z ojca, była żona w końcu zje z nim kolację, a on sam, zyskawszy pewność siebie, upokorzy ją na oczach kelnera. A kiedy prawda w końcu wyjdzie na jaw i okaże się, że cały ten ciąg zdarzeń był starannie zaplanowanym sprytnym podstępem, Francois Pignon będzie już na tyle silnym mężczyzną, by walczyć o swoje prawa, a nawet zbudować nowy związek z koleżanką z pracy panną Bertrand (Beata Buczek-Żarnecka).
Piotr Michalski w głównej roli znakomicie odgrywa metamorfozę księgowego. Komediowe role to zresztą jego żywioł. Z niepewnego, przygarbionego pracownika biurowego, który nie potrafi nawet mówić swoim głosem, tylko dziwnie przytłumionym i nosowym, przemienia się najpierw w trochę niepewnego wykonawcę swych sprytnych strategii, aż w końcu rozkwitnie i wybrzmi pełnym tonem zwycięzcy. Jego przemiana będzie jednak nie tylko zabawna, ale dojrzała i świadoma, pełna wewnętrznego porządku i ugruntowana w zawodowym i prywatnym życiu. (…)
Plan był rzeczywiście przedni, gdy chodzi o strategie działania Pignon, o jego przemianę z „pierdoły” w spryciarza. „To duży awans” – wyzna prezesowi w jednej z finalnych rozmów, gdy karty będą już odsłonięte.
Jak zmienić życie księgowego?
– To nie jest spektakl o gejach – zastrzegają realizatorzy komedii „Plotka” Francisa Vebera. Prapremiera planowana jest w sylwestrowy wieczór w Teatrze Miejskim w Gdyni.
Czytaj więcejJak zmienić życie księgowego?
– To nie jest spektakl o gejach – zastrzegają realizatorzy komedii „Plotka” Francisa Vebera. Prapremiera planowana jest w sylwestrowy wieczór w Teatrze Miejskim w Gdyni.
„Plotka” w arcyzabawny sposób pokazuje, jak zmienić nudne życie porządnego księgowego w pasmo zaskakujących sukcesów. W rolę nudnego księgowego (który w obawie przez zwolnieniem z pracy w fabryce prezerwatyw rozpuszcza plotkę, że jest gejem, licząc że szef nie zwolni go w obliczu oskarżeń o dyskryminację), którego życie nagle nabiera barw, wciela się Piotr Michalski. W tej roli obsadził go reżyser Tomasz Man z Wrocławia, który zatrudnia Michalskiego w każdej realizowanej w Gdyni sztuce (wcześniej powierzył mu rolę męża w „Związku otwartym” i kilka ról w „Dniu świra” – jedną z nich był sąsiad homoseksualista). Dlaczego Michalski? – Bo to „dobry aktor jest” – odpowiada Man. A Michalski przyznaje, że lubi aktorskie szarże w spektaklach komediowych. – Choć to najtrudniejsze z aktorskich zadań, żmudna robota precyzyjna – zastrzega. Przyznaje, że podczas pracy nad „Plotką” humory dopisują im tak bardzo, że aż boi się o efekt finalny.
Realizatorzy gdyńskiej „Plotki” bronią się przed opinią, że to spektakl o gejach. – To nie jest o gejach. Tylko jeden bohater, czego możemy się domyślać, jest gejem. Reszta nie. To historia o ludziach i o tym, że przez jeden niewinny zbieg okoliczności nagle zmienia się życie jednego człowieka, z czasem także całej grupy. Oraz ich podejście do życia i stereotypów – mówi Michalski.
Rozmowa z Tomaszem Manem, reżyserem spektaklu „Plotka”
Katarzyna Fryc: Jaka będzie Pańska „Plotka”?
Tomasz Man: Wesoła! W przeciwieństwie do dość smutnych komedii… (śmiech). Nasz główny bohater, którego gra Piotr Michalski, nosi nazwisko Gołąbek. Wymyśliliśmy sobie, że to jest historia przeobrażania gołąbka w orła. Na początku mamy do czynienia z szarym człowiekiem, dyskretnym, nieśmiałym, który nagle z dnia na dzień zaczyna być odważniejszy, seksowniejszy, zaczyna się podobać kobietom i mężczyznom. W końcu wyrasta na ikonę i bierze udział w Gay Pride. To będzie spektakl szybki, rytmiczny i dynamiczny. Mamy 43 sceny w 12 miejscach i jedną piosenkę „Jezu, jak się cieszę” Klausa Mitffocha.
O czym warto poplotkować przed premierą?
– Są różne rodzaje plotek. Jedne bolą, inne łaskoczą, ale są też takie – i my je bardzo lubimy – które zmieniają człowieka. Właśnie taka plotka przeobraziła naszego Gołąbka w orła. Każdy z nas ma w sobie trochę z gołąbka, trochę z orła, a nasz spektakl ma pokazać mechanizm tych zmian. Pokaz przedpremierowy zaplanowaliśmy w wieczór sylwestrowy, więc powinniśmy pomyśleć, jak zachowywać się w przyszłym roku.
Jest pan nie tylko reżyserem, także autorem scenicznej adaptacji tekstu.
– Scenariusz filmu „Plotka” według tekstu i w reżyserii Francisa Vebera jest świetnie napisany. To mężczyzna koło siedemdziesiątki, ale pisze leciuteńko. Veber mówi o sobie, że białe krwinki ma rosyjskie, a czerwone ma z Moliera. A my mu jeszcze w to wszystko wprowadzamy troszkę Fredry. Jego żart i koncept. Tekst scenariusza przełożyła Barbara Grzegorzewska, ja na tej bazie przygotowałem tekst sceniczny. Nie musiałem się wiele napracować, bo same dialogi są świetne i bardzo teatralne. Veber jest też przecież autorem sztuk, tak znanych jak choćby „Kolacja dla głupca”, którą ostatnio oglądałem w Gdyni z udziałem Piotra Fronczewskiego. Jedyną trudnością było zredukowanie wielu miejsc, w których rozgrywa się film, do warunków scenicznych.
Rozmawiała Katarzyna Fryc
Bądźmy orłami
Kiedy ktoś puszcza na Twój temat plotkę – chce Ci zaszkodzić. Ale kiedy robisz to Ty sam, w dodatku w umiejętny sposób – możesz sobie tylko pomóc, mało tego, możesz zmienić swoje życie – zapewnia Francis Veber, który wpadł na zwariowany, choć jednocześnie arcyzabawny pomysł jak zmienić nudne życie podrzędnego księgowego w pasmo zaskakujących sukcesów.
A kto jak kto, ale Francis Veber wie jak się robi komedie! Był bowiem m.in. współscenarzystą „Tajemniczego blondyna w czarnym bucie” i autorem teatralnej komedii „Kolacja dla głupca”. Obecnie na ekranach kin gości jego najnowszy film pt. „Czyja to kochanka?” W 2000 roku w kinach pojawiła się „Plotka” z Gerardem Depardieu w roli głównej.
– Nie widziałem filmu – mówi reżyser Tomasz Man. – Czytałem tylko scenariusz. Urzekła mnie w „Plotce” lekkość, wdzięk, wysmakowany humor, komediowość podszyta erotyzmem. To opowieść o tym jak zmienić gołąbka w orzełka. Pignion po francusku znaczy bowiem gołąb. Zaczynamy od pokazania faceta, który jest przestraszony, nieśmiały, zahukany gołąbek, sam w mieście, a kończymy na orzełku szybującym po niebie, który walczy o swoje miejsce. Już nie potrzebuje kolegów, bo sobie poradzi.
– To noworoczna premiera. Jest więc w tej sztuce przesłanie – bądźmy orłami. Czyli bądźmy odważni, bądźmy sobą i szybujmy wysoko – życzy reżyser.
Ale wracając do sztuki. Veber radzi- jeśli odeszła od ciebie żona, dzieci się ciebie wstydzą, zwalniają cię z pracy, nawet nie mieścisz się na zdjęciu, pomyśl, czego się nikt po tobie nie spodziewa, a potem… puść niewinną plotkę, że właśnie TO robisz… Plotka jest zawsze smakowita, zapewniał Fiodor Dostrojewski.