Plakat ROMEO I JULIA

William Szekspir

Premiera

ROMEO I JULIA

Słynna historia miłosna. Dwoje tragicznie zakochanych. Dwa zwaśnione rody. Dwa przerwane życia. A wszystko z powodu rywalizacji, ambicji i zaślepiającej nienawiści ich rodzin. W naszej realizacji szekspirowski konflikt między rodami Capuletich i Montecchich, zostaje przeniesiony w bliską, acz niecodzienną przestrzeń. Romeo i Julia padają tu ofiarą kibolskiej nienawiści. Antagonizmy między kibicami dwóch klubów piłkarskich nie pozwolą na spełnienie wielkiej, młodzieńczej miłości. Nieważne komu kibicujesz. Miłość zasługuje na wygraną.

Realizacja

Reżyseria i opracowanie tekstu: Krzysztof Babicki
Scenografia: Marek Braun
Kostiumy: Hanna Szymczak
Asystent kostiumografa: Zuzanna Kubicz
Muzyka: Marek Kuczyński
Światło: Marek Perkowski
Ruch sceniczny: Zbigniew Szymczyk

Asystent reżysera: Grzegorz Wolf
Sufler: Ewa Gawron
Inspicjent: Maciej Sykała
Producent: Ewa Szulist

Statyści: młodzież z gdyńskich szkół średnich


Czas trwania: 130 minut z przerwą

Występują

Recenzje

Romeo i Julia – udane połączenie

Klasyczny tekst Williama Szekspira i inscenizacja pełna odniesień do współczesności to połączenie ryzykowne. W przypadku spektaklu wystawionego na deskach Teatru Miejskiego w Gdyni efekt jest jednak bardzo dobry, a zabawa konwencją pozwala lepiej zrozumieć emocje bohaterów dramatu.

Czytaj więcej

Romeo i Julia – udane połączenie

Abstrakcyjna dla współczesnych odbiorców nienawiść panująca między znakomitymi rodami Werony przełożona została na niechęć pomiędzy właścicielami i kibicami klubów piłkarskich. Wystawne bale zamieniły się na zakrapiane przyjęcia w ogrodzie, a uliczne burdy dorastających szlachciców na pomeczowe ustawki, które wyreżyserowane zostały w iście filmowym stylu. W spektaklu nie brak też współczesnych rekwizytów takich jak telefony komórkowe, które zaskakująco dobrze wpisały się w tekst.
Marta Kadłub i Maciej Wizner w rolach tytułowych sprawują się znakomicie, a wśród postaci drugoplanowych duże wrażenie robią miedzy innymi aktorzy odgrywający rodziców Julii (Dorota Lulka i Bogdan Smagacki). Widać, że dużo pracy reżyser (Krzysztof Babicki) i aktorzy poświęcili przy tym analizie relacji rodzinnych głównych bohaterów dramatu.
– Romeo z tekstu Szekspira jest młodszy ode mnie, jednak udawanie nastolatka wyglądałoby sztucznie – mówi Maciej Wizner, aktor grający w spektaklu główną rolę męską. – Podczas pracy nad tą postacią przyjęliśmy więc interpretację, że jest to młody mężczyzna niedojrzały emocjonalnie, rozpieszczony, wybuchowy, który łatwo daje się ponieść żarowi uczuć. Jego tata jest bogatym właścicielem klubu piłkarskiego, więc wydaje się to dość prawdopodobne.
Oczywiście można znaleźć w tym współczesnym odczytaniu Szekspira drobne niekonsekwencje, jak na przykład w trudnościach z powiadomieniem Romea o zawiłościach planu Brata Wawrzyńca, nie przeszkadza to jednak w bardzo pozytywnym odbiorze sztuki. W końcu nie bez powodu od dłuższego czasu na spektaklach Teatru Miejskiego w Gdyni frekwencja wynosi 100%.

Kochankowie na murawie

«Dramat najsłynniejszych kochanków świata przeniesiony we współczesne realia skłóconych klubów piłkarskich – to pomysł na inscenizację „Romea i Julii” w Teatrze Miejskim w Gdyni.

Czytaj więcej

Kochankowie na murawie

Romeo Monteki (Maciej Wizner) to kibic zielonych, cała rodzina Julii Capulet (Marta Kadłub) kibicuje żółtym – to główna oś konfliktu, która jak rów mariański rozdziela te dwa światy. Ale nie jedyna. Elegancka rodzina Monteki zachowuje powściągliwy dystans. Capuleci to obwieszeni zlotem nuworysze, którzy postępują tak, jak chce tego od nich ojciec Julii (Bogdan Smagacki) – przemocowiec i kobieciarz, który chętnie sprzeda piękną córkę dużo od niej starszemu, ale bogatemu i utytułowanemu Parysowi (Mariusz Żarnecki). W dodatku do Julii ma słabość jej kuzyn Tybalt (Szymon Sędrowski). A gdy podczas kibolskiej bójki Tybalt zada śmiertelny cios, od którego zginie przyjaciel Romea – Mercutio (Dariusz Szymaniak), wzajemna wrogość obu grup i rodzin stanie się nie do pokonania. Na tym tle rozkwita czysta, młodzieńcza i ukrywana przed światem miłość Romea i Julii, którzy w konflikt dwóch rodzin weszli bez własnej woli. Sytuacja konfliktu żółtych z zielonymi ich przerasta – choć nie chcą wojny, muszą w niej uczestniczyć. Taka karma.
Romeo Macieja Wiznera jest młodzieńcem nieco narwanym, który szukając dla siebie odpowiedniej dziewczyny, przypadkiem trafia na Julię i odtąd pozostaje jej wierny. Julia Marty Kadłub to dziewczę tyleż szczere, co naiwne, które idąc za uczuciem Romea, chce się wyrwać spod władzy ojca despoty. (…)
Za to na drugim planie jest na kim oko zawiesić. Bogdan Smagacki jako trzęsący rodziną despota, figlarna Marta, mamka Julii w interpretacji Moniki Babickiej, Rafał Kowal jako Benvolio to postaci, które się bronią.
I muzyka Marka Kuczyńskiego, która wynosi tę opowieść ponad kibolskie love story.

Romeo i Julia: miłość nie z tego świata

Szaliki Capuletich są żółte, a Montekich – zielone, co nadaje pomysłowi reżysera oczywisty lokalny koloryt. Młodzież, która chadzać będzie klasami do Teatru Miejskiego w Gdyni, gdzie „Romeo i Julia” w reżyserii Krzysztofa Babickiego miała w minioną sobotę swoją premierę, będzie...

Czytaj więcej

Romeo i Julia: miłość nie z tego świata

U Szekspira rodowa nienawiść dzieli społeczność Werony na wszystkich, by tak rzec, piętrach socjalnych, od góry do dołu, jedynie książę Escalus i brat Wawrzyniec nie poddają się logice tej absurdalnej wojny. W gdyńskim przedstawieniu wojują ze sobą szalikowcy (w których to rolach Babicki obsadził głównie uczniów gdyńskich szkół). Szalikowcy wpadają zatem co jakiś czas na scenę i robią dym. Ale gdy przenosimy się np. do domu Capuletich, przekonujemy się, że tak naprawdę w tej wojnie rodzin idzie chyba o coś innego.
Capulet (Bogdan Smagacki) może i kiedyś chadzał z kastetem na ustawki, ale ponieważ na czymś (dilerka?) nieźle się dorobił, dzisiaj rządzi pięścią we własnym domu i marzy mu się przede wszystkim to, by dzięki wydaniu Julii za Parisa (Mariusz Żarnecki) wkręcić się pomiędzy ludzi lepiej urodzonych. Takimi lepiej urodzonymi są właśnie Monteki, co widać tak po strojach (Piotr Michalski jako Monteki zawsze pod krawatem), jak i po obyczajach: Ten sam Michalski chodzi sztywno wyprostowany, arystokratyczny, jak w gorsecie, zaś Pani Capulet (Dorota Lulka) najchętniej chadza rozmemłana, w szlafroku, a jej ulubiona i być może jedyna lektura to „Burda”. Słowem – Capuleti to nowobogaccy, nuworysze. Monteki to lepszy świat. Czy zatem wojnę rodów w Weronie napędzają kibolskie emocje, czy sprawy zgoła inne? (…)
Konsekwentny jest za to grany przez Macieja Wiznera Romeo. Młody chłopak od początku wydaje się tu kimś z innej bajki. Futbolówką jedynie bawi się, widać, że go te emocje nie kręcą. Co go zatem zajmuje? Miłość, tylko ona.
O Julii Marty Kadłub tego, że to postać od początku inna, niż otaczający ją świat, powiedzieć by już nie można. W pierwszej scenie z jej udziałem widzimy coś, czego Szekspir się nie domyślił: Pomiędzy Julią a Tybaltem (Szymon Sędrowski) zawiązał się rodzaj erotycznej gry, to znaczy – Tybalt Julię uwodzi, a ta początkowo odpowiada na jego grę. (…)
Na takim tle miłość Romea i Julii wydaje się cudem nie z tego świata. Na to doświadczenie nie wystarcza słów, pozostają gesty i zetknięcie się dłoni – tak jak w scenie poznania na balu. Na tę miłość nie ma też, co gorsza, w podobnym świecie miejsca. Nie tylko za życia kochanków z Werony, także po ich tragicznej śmierci. Inaczej niż w dramacie Szekspira gest pojednania zwaśnionych rodów pozostaje u Babickiego zawieszony. Stojący w tle sceny blaszany płot, a w drugim akcie parawan, nie przestaje dzielić ludzi…»

’Zgoda’ czy 'kosa’? Piłkarski 'Romeo i Julia’ w Teatrze Miejskim w Gdyni

Szekspirowskich kochanków wszech czasów prezentowano w wielu rozmaitych kontekstach. Inspirując się relacjami między kibicami piłkarskimi, reżyser „Romea i Julii” Teatru Miejskiego w Gdyni przeniósł sztukę w realia kibicowskie. (…)

Czytaj więcej

’Zgoda’ czy 'kosa’? Piłkarski 'Romeo i Julia’ w Teatrze Miejskim w Gdyni

Romeo to chłopak z podwórka, fan „zielonych”. Tybalt, kuzyn Julii, kibicuje „żółtym”. To wystarczy do wzajemnej niechęci i ciągłych spięć między nimi. Ale Tybalt ma więcej powodów, by szukać sposobności do bójki. Przecież już „kręcił” z Julią Capulet, a Romeo przyszedł na imprezkę do obozu wroga i uwiódł mu pannę. Podwójnie upokorzony Tybalt chce sprawiedliwości. Jak wiemy, on i Mercutio z Montekich przypłacą to życiem.

Przeniesienie „Romea i Julii” w realia kibicowskie to drugie podejście Krzysztofa Babickiego do tematu piłkarskich waśni. Dokładnie w ten sam sposób interpretował on napięcia między kibicami na Śląsku w 2007 roku. Tym razem za pretekst do opowiedzenia piłkarskiego Szekspira służą relacje między kibicami Lechii Gdańsk i Arki Gdynia (stąd nawiązania do barw obu klubów). Jednak, na szczęście, kwestie przynależności klubowej nie przysłaniają innych tematów, które w spektaklu Teatru Miejskiego w Gdyni wypadają oryginalnie i interesująco.

Tytułowych kochanków, poznających się na przydomowej imprezce, grają Marta Kadłub (Julia) i Maciej Wizner (Romeo).

Rodzina Capuletów to typowa rodzina dorobkiewiczów. Ojciec Julii jest prymitywem, prostakiem i cwaniakiem, który trzyma żonę i córkę bardzo krótko, nie wahając się podnieść na nie ręki, zaś mamkę swojej córki, apetyczną Martę, łapie za tyłek niemal na oczach żony. Co innego rodzina Montekich. Ci na Capuleta patrzą z niesmakiem i poczuciem wyższości, są wykształceni, dystyngowani, w spektaklu Teatru Miejskiego właściwie przezroczyści. Jednak można domniemywać, że Romeo to dzieciak z dobrego domu, w którym – co wyraźnie łączy oboje kochanków – zabrakło ciepła i miłości. Dlatego młodzi instynktownie lgną do siebie, chcąc jak najszybciej skonsumować związek. Przez dość staroświecko w tym kontekście wybrzmiewające zasady i zarazem jako próbę udowodnienia prawdziwości uczuć kochanka, Julia godzi się na to tylko pod warunkiem ślubu. Na szczęście dla nich Ojciec Wawrzyniec roztacza nad Romeem ojcowską wręcz opiekę – przez wzgląd na ich przyjacielskie relacje przymyka oko na niestałość i porywczość młodego, godząc się uczestniczyć w szalonym planie zakochanych.

(…)

Spektakl uwspółcześniono i przeniesiono w realia kibicowskie. Bal u Capuleta to impreza przy grillu na podwórku. Świetnie z rolą Capuleta rodzi sobie Bogdan Smagacki.
Z humorem potraktowano za to realia spektaklu. W scenografii Marka Brauna całą scenę w pierwszym akcie wyściela sztuczna murawa, a w tle widzimy ściany jakiegoś garażu. Rzecz dzieje się więc na podwórku, gdzieś w pomiędzy domami zwaśnionych rodzin. Tak wyraźne uwspółcześnienia sztuki Szekspira, jak w przypadku spektaklu Teatru Miejskiego, to spore ryzyko. Gdyńska interpretacja „Romea i Julii” na pewno nie każdemu przypadnie do gustu.

Bal u Capuletich to imprezka przy grillu. Tam w szaliku „wroga” założonym na twarz pojawia się Romeo, by odszukać Rozalinę lub o niej zapomnieć. Widząc ładną dziewczynę, od razu zapomina o nieszczęśliwej miłości, podrywając nieznajomą na czułe słówka. Julia wprawdzie – co widzieliśmy chwilę wcześniej – jest bardzo zainteresowana Tybaltem (któremu opiera się chyba tylko dlatego, że jest zbyt natarczywy i chce ją od razu zaciągnąć do łóżka), jednak gdy pojawia się nowy czarujący adorator, momentalnie zapomina o poprzednim. Tak rodzi się ta namiętna, niedojrzała, szczeniacka miłość.

Bardzo istotne dla powodzenia spektaklu są kreacje głównych bohaterów. Romeo Macieja Wiznera jest lekkoduchem, pełnym młodzieńczej naiwności. Aktor unika jednak przerysowania postaci, którą prowadzi konsekwentnie od początku do końca spektaklu. Jego ukochana Julia w interpretacji Marty Kadłub robi dobre pierwsze wrażenie, gdy jej bohaterka przeżywa rozterki moralne, czy oddać się fascynującemu chłopakowi czy zgrywać cnotliwą damę. Później ironicznego nawiasu wyraźnie tej postaci brakuje (…)
Ojciec Wawrzyniec w wykonaniu Grzegorza Wolfa to jedyny opiekun Romea, który stara się go otoczyć ojcowską opieką.Co innego Capulet w wykonaniu Bogdana Smagackiego, który bardzo skutecznie kreśli rodzinnego tyrana, na zewnątrz dobrze ubranego pana ze złotym łańcuchem na piersiach, w domu obleśnego despotę, pomiatającego żoną, córkę traktującego jak towar do sprzedania. Przestrzeń do zbudowania ciekawej roli ma także Grzegorz Wolf, Jego Ojciec Wawrzyniec jest idealistą i chyba jedynym trzeźwo myślącym członkiem lokalnej społeczności. Z kolei Marta, opiekunka i mamka Julii, to w wykonaniu Moniki Babickiej intrygująca, ubrana w obcisłe skórzane spodnie i prześwitującą bluzkę pełnokrwista kobieta w sile wieku, nie rozstająca się z piersiówką. Marta budzi sympatię, choć zachowuje się kontrowersyjnie i nosi nietypowy jak na opiekunkę Julii kostium (interesujące kostiumy dla wszystkich bohaterów przygotowała Hanna Szymczak). Cała trójka tworzy najciekawsze role spektaklu.

W cieniu dominującego męża dramat maltretowanej psychicznie (a pewnie też fizycznie) żony Capuleta subtelnie rozgrywa Dorota Lulka. Jej pozbawiona gustu, przeglądająca pisemka o modzie (z których nie potrafi skorzystać) bohaterka nie wypowie słowa skargi, ale jej spojrzenia i postawa mówią wiele zarówno niej samej, jak i o ich sytuacji rodzinnej. Poprawny w roli Parisa – tutaj gangstera tytułowanego „Hrabią”, czyli dobrej partii dla Julii według jej ojca – jest Mariusz Żarnecki. Przyzwoicie prezentuje się też Tybald Szymona Sędrowskiego uosabiający siłę i prostolinijność oraz stronnik Romea, Mercutio, w wykonaniu Dariusza Szymaniaka, patrzący na świat w kolorach barw klubowych. Szkoda, że właściwie nie ma tu miejsca dla Elżbiety Mrozińskiej, której przyszło zostać bębniarzem podczas scen zbiorowych. Nie mają szansy zaistnieć w spektaklu również rodzice Romea grani przez Piotra Michalskiego i Olgę Barbarę Długońską.

W spektaklu pokazano konflikt między „zielonymi” (krórym kibicują Monteki) a „żółtymi” (ich fanami są stronnicy Capuleta). Do scen zbiorowych w roli statystów zaproszono młodzież z gdyńskich liceów.
(…)
W spektaklu Teatru Miejskiego najlepsza jest puenta. Otwarta, nieprzesądzająca o niczym, mogąca zwiastować zarówno pojednanie, jak i prawdziwą wojnę między klanami. Reżyser umiejętnie rozgrywa wątek konfliktu, sugerując, że nie da się go zakończyć symbolicznym gestem (na przykład ślubem przedstawicieli dwóch zwaśnionych rodzin). Natura zadawnionej urazy, nawet jeśli tak absurdalna jak niechęć kibiców dwóch lokalnych drużyn, jest żywiołem, który pochłania ofiary. I nie ma końca.

„Romeo i Julia”: Miłość w cieniu rac

Najnowsza produkcja Teatru Miejskiego to klasyczny dramat miłosny Szekspira, podany w… stadionowej oprawie. Reżyserem pierwszego spektaklu w tym roku na gdyńskiej scenie jest sam jej dyrektor, Krzysztof Babicki.

Czytaj więcej

„Romeo i Julia”: Miłość w cieniu rac

Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza otwiera rozpoczęty właśnie rok świeżym spojrzeniem na absolutną klasykę: sam dyrektor tej gdyńskiej sceny, Krzysztof Babicki, przygotował najnowszą wersję nieśmiertelnej tragedii miłosnej, dramatu Williama Szekspira „Romeo i Julia”.

Treść tego dzieła angielskiego mistrza to archetypiczna historia miłości niemożliwej, zakazanej i niespełnionej. Jego tytułowi bohaterowie to dzieci zwaśnionych werońskich rodów: Montecchich i Capulettich. Choć rodziny od wieków żyją w stanie wojny i niekończącego się konfliktu, młodzi, nie bacząc na tradycję tej waśni i płynące z niej ograniczenia, zakochują się w sobie bez pamięci. Muszą bardzo mocno ukrywać swoje uczucia, wiedząc że są nie do przyjęcia dla przedstawicieli obu rodzin.

Opowieść o parze nieszczęśliwych kochanków doczekała się dziś niezliczonych inscenizacji, opracowań, wersji. Można ją dziś oglądać na scenach teatralnych i operowych czy na kinowych ekranach, można o niej przeczytać wiersze czy posłuchać piosenek.

Babicki postanowił tej odwiecznej historii nadać zupełnie nową formułę i dodać zupełnie nowy wymiar, wpisać ją w jeden z najbardziej charakterystycznych konfliktów współczesnego życia. W jego najnowszym przedstawieniu historia kochanków splata się z wojną między dwoma skonfliktowanymi klubami piłkarskimi. Dzięki temu pomysłowi autorowi najnowszego wystawienia klasycznego dramatu udało się go przenieść we współczesne czasy bez konieczności wielkich modyfikacji inscenizacyjnych, a tym bardziej – zmian w tekście, którego Babicki od zawsze jest wielkim przeciwnikiem.