Plakat TANGO - NA PEŁNYM MORZU

Sławomir Mrożek

Premiera

TANGO - NA PEŁNYM MORZU

Spektakl, w którym kultowy dramat „Tango” został wzbogacony jednoaktówką „Na pełnym morzu”. O wszechwładnej dyktaturze niekontrolowanego chamstwa, które uzurpuje sobie prawo do ustanawiania reguł oraz o równolegle funkcjonujących oszalałych eksperymentatorach, którzy wierzą, że zrewolucjonizują świat za pomocą ekstrawaganckich nowinek. Świat bohaterów umieszczonych w klaustrofobicznej przestrzeni pod pokładem „Daru Pomorza” zyskuje dodatkowy metaforyczny wymiar. Jak to u Mrożka: czarny humor, komediowy żywioł i krwiści bohaterowie w wielowymiarowych rolach.

Realizacja

Reżyseria: Krzysztof Babicki
Scenografia: Marek Braun
Kostiumy: Jolanta Łagowska-Braun
Muzyka: Marek Kuczyński
Światło: Marek Perkowski

Asystent reżysera: Grzegorz Wolf
Suflerka: Ewa Gawron
Inspicjent: Krzysztof Dąbek
Producentka: Ewa Szulist

Spektakl odbywa się pod pokładem Daru Pomorza. Zejście pod pokład może okazać się wymagające – na widownię prowadzą strome schody.

W spektaklu wykorzystywane są głośne efekty dźwiękowe (m.in. wystrzały z broni palnej). Osoby wrażliwe na ten rodzaj efektów prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności.


Czas trwania: 1h 40 min (bez przerwy)

Występują

Recenzje

Morski eksperyment Stomila

Dyktatura rugująca demokrację, utarta konwencja kontra artystyczny bunt – te kwestie poruszane w „Tangu” Sławomira Mrożka dobrze znamy. W inscenizacji Teatru Miejskiego w Gdyni prezentowanej na pokładzie „Daru Pomorza”, wzbogacono je o prawdziwą perełkę – rzadko wystawianą jednoaktówkę Mrożka „Na...

Czytaj więcej

Morski eksperyment Stomila

„Tango” Sławomira Mrożka Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza w Gdyni wystawił równo 20 lat temu. Dobrze pamiętam tamto przedstawienie w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego, prezentowane w teatralnym foyer, w którym Edek był brzuchatym dresiarzem, wykorzystującym spryt i siłę fizyczną do narzucenia własnej dyktatury. Młodym inteligentem Arturem, synem Eleonory i Stomila, był wówczas Rafał Kowal – jedyny członek tamtej obsady, którego możemy zobaczyć w najnowszej wersji „Tanga”.
Trzej na tratwie
Ale w „Tangu” w reżyserii Krzysztofa Babickiego, które od piątku możemy oglądać na pokładzie zabytkowego żaglowca „Dar Pomorza” (podobnie jak spektakle „Idąc rakiem”, „Żółta łódź podwodna” czy „Kursk”), Rafał Kowal nie jest członkiem rodziny Stomila i Eleonory, lecz jednym z trzech zgłodniałych nieszczęśników, dryfujących na tratwie na środku morza po katastrofie statku – bohaterów włączonej przez Babickiego do tekstu „Tanga” rzadko wystawianej jednoaktówki Mrożka „Na pełnym morzu”.
Tekst jednoaktówki posłużył Babickiemu jako próbka twórczości Stomila (w tej udanej roli Grzegorz Wolf) – jest więc czymś w rodzaju scenicznego nawiasu czy cytatu.
Dodać trzeba od razu, że „Na pełnym morzu” stanowi nie tylko znakomite uzupełnienie i ozdobę „Tanga”, ale świetnie wchodzi w dyskurs z tekstem tej sztuki, zwłaszcza w kwestii rozważań o demokracji, manipulacji i propagandzie. Utrzymana w konwencji teatru absurdu miniatura o trzech rozbitkach (w wybornych rolach Bogdan Smagacki, Dariusz Szymaniak i wspomniany wcześniej Rafał Kowal, którym towarzyszy Beata Buczek-Żarnecka w dwóch przekomicznych epizodach) – tak wygłodniałych, że zdolnych do kanibalizmu – jest esencjonalnym portretem politycznych patologii i zakłamania dyskursu publicznego.
Tango z Edkiem
Jeśli zaś chodzi o samo „Tango”, dobrze nam znany tekst w interpretacji Babickiego i artystów Miejskiego kładzie nacisk na przeciwstawienie sobie utartej konwencji i artystycznego buntu, w czym wyraża się konflikt pokolenia rodziców (Monika Babicka jako Eleonora, Grzegorz Wolf w roli Stomila) i ich syna Artura (Maciej Wizner). To skądinąd także w Polsce coraz bardziej aktualna kwestia, którą zajmują się socjologowie, badający upodobanie do buntu starszej generacji i przywiązanie do tradycyjnych wartości, którym dość nieoczekiwanie hołduje pokolenie ich dzieci.
W kluczowej dla sztuki postaci prostaka Edka, który w finale bierze sprawy w swoje ręce, reżyser obsadził Szymona Sędrowskiego, który – choć z zadania wywiązał się dobrze – podobnych ról o zabarwieniu komediowym ma na swoim koncie już całkiem sporo. Może nawet za wiele.