Plakat CAFE LUNA

Anna Burzyńska

Premiera

CAFE LUNA

Trzy wyjątkowe kobiety o burzliwych życiorysach, można powiedzieć – na skraju załamania nerwowego. Dwóch tajemniczych mężczyzn, z czego jeden na wysokich obcasach oraz filmowe przeboje. Sztuka zainspirowana klimatem filmów Pedro Almodóvara zachwyca, śmieszy i budzi kontrowersje. Nie ma drugiego tak oryginalnego twórcy kina europejskiego. „Cafè Luna” to spektakl, w którym spotykają się wszystkie jego zalety: charakterystyczni bohaterowie, tajemniczy świat nieoczywistych uczuć i przejmujące piosenki. Poza wszystkim jest to jednak przedstawienie o pożądaniu i miłości. O pragnieniu, potrzebie bliskości, czekaniu i wspominaniu. Prawdziwy labirynt namiętności.

spektakl CAFÈ LUNA zakwalifikował się do I-go etapu
23. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Ogólnopolski Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej ma na celu nagradzanie najciekawszych poszukiwań repertuarowych w polskim teatrze, wspomaganie rodzimej dramaturgii w jej scenicznych realizacjach oraz popularyzację polskiego dramatu współczesnego. Konkurs organizowany jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.

W I etapie Konkursu spektakle ocenia Komisja Artystyczna w składzie:
Jacek Sieradzki (przewodniczący), Marcin Bogucki, Marta Bryś, Katarzyna Niedurny, Szymon Kazimierczak, Andrzej Lis, Anna Wakulik.

Realizacja

Reżyseria: Józef Opalski
Scenografia i kostiumy: Zofia de Ines
Ruch sceniczny: Anna Iberszer
Światło: Marek Perkowski
kierownictwo muzyczne i aranżacje: Piotr Salaber
Przygotowanie wokalne: Barbara Czarkowska

Asystentka reżysera: Olga Barbara Długońska
Suflerka: Ewa Gawron
Inspicjent: Tomasz Czajka
Producentka: Ewa Szulist

Nagrań muzycznych dokonano w Studio 124 w Warszawie
pod kierunkiem Piotra Salabera.

Realizacja nagrań – Chris Aiken

Mariusz “Fazi” Mielczarek – saksofony
Krzysztof Barcik – gitara
Piotr Salaber – fortepian, czelesta, organy Hammonda
Chris Aiken – instrumenty perkusyjne


Czas trwania: 1h 15 min (bez przerwy)

Występują

Recenzje

Czekając na faceta

„Cafe Luna” to tekst, który w sobotę miał swoje prapremierowe wystawienie na Małej Scenie Teatru Miejskiego w Gdyni. Jego autorką jest Anna Burzyńska (dziesięć lat temu Teatr Miejski wystawił jej sztukę „Mężczyźni na skraju załamania nerwowego w reżyserii Piotra Łazarkiewicza),...

Czytaj więcej

Czekając na faceta

Cafe Luna jest podrzędną knajpką ze znudzonym kelnerem (Maciej Sykała), gdzie późnym wieczorem spotykają się trzy przyjaciółki: fryzjerka Rosita (Beata Buczek-Żarnecka), infantylna miłośniczka różowych koronek i sztucznej biżuterii; zafascynowana Harleyami Carmela (Elzbieta Mrozińska), która klnie jak szewc oraz bezrobotna i nieco bezbarwna Bianca (Olga Barbara Długońska). Przychodzą tu co wieczór, żeby topić smutki w szklance, wspominać miłość swojego życia i czekać. Na tego jedynego. Każda z nich wierzy, że prawdziwa miłość jest na wyciagnięcie ręki. Jeśli nie dziś, to jutro. A jeśli nie jutro ani pojutrze? I tak będą czekać.

To ich wyczekiwanie ze szklanką w ręku – paradoksalnie – posuwa akcję do przodu. Choć nic wielkiego się nie dzieje. Pokłócą się, uśmieją, pozwierzają, powspominają – razem jest lżej. Wspólne czekanie jest lepsze niż w pojedynkę. Na razie mają tylko siebie, ale za chwilę ktoś może się pojawić. Zwłaszcza, że zaczynają w tej intencji się modlić.

Bohaterki „Cafe Luny” to zwykłe kobiety – wystrojone jak na odpust (tak kiczowate, że aż ciekawe kostiumy Zofii de Ines), które spędzają czas w podrzędnym barze, wyposażonym w meble z dyskontu. Ale za to świadome swych pragnień, wewnętrznie silne i obdarzone temperamentem. Takie, jakie portretuje Pedro Almodovar, do którego Burzyńska nieustannie czyni aluzje. Nie tylko w kwestii soczyście barwnych i przejaskrawionych kostiumów, nie tylko cytując tytuły jego filmów albo każąc bohaterkom wykonywać jego ulubione piosenki, ale odwołując się do specyficznej, przepełnionej namiętnością i nostalgią atmosfery tych obrazów. Że tak charakterystycznym dla reżysera wątku transpłciowości nie wspomnę.

Drżące ciało

Zanim zjawi się On (w takiej roli Rafała Kowala jeszcze nie widzieliśmy!) bohaterki wyjawią nam swoje tęsknoty i uczucia, wykonując piosenki znane z filmów. Te utwory to bardzo ważny składnik przedstawienia. Przepięknie zaaranżowane przez Piotra Salabera i wykonane z klasą jazzujące piosenki zdają się nie pasować do tego banalnego wnętrza, do tych z pozoru pospolitych kobiet, które częstują widzów bon motami w stylu „mężczyźni wolą kobiety piękne niż mądre, bo lepiej wychodzi im patrzenie niż myślenie”. Ale te utwory wynoszą prostą historię trzech kobiet ponad zwykłe babskie gadanie. Ich rozważaniom nadają głębszy sens i ubierają je w wyszukaną formę.

Po prostu Cafe Luna

Noc, niewielki, podrzędny bar Cafe Luna opuścili ostatni goście, więc barman Manolo (w tej roli Maciej Sykała), chce zamknąć lokal, aby wrócić do domu do „żony mięciutkiej” i śnić o młodych Tajkach. Niestety, zjawiają się Rosita (Beata Buczek-Żarnecka), Bianca (Olga...

Czytaj więcej

Po prostu Cafe Luna

(…) Ot, trzy kobiety wspominają, kłócą się, o to jaki był ten ukochany, który odszedł, marzą jaki ma być, śpiewają piosenki, a jednak… jest to spektakl, który z niekłamaną przyjemnością obejrzałabym jeszcze raz, aby usłyszeć wybitne aranżacje Piotra Salabera piosenek z filmów Pedro Almodovara, podziwiać zachwycają grę aktorów i usłyszeć mądre, wzruszające, ale też zabawne teksty piętnastu piosenek napisanych przez Annę Burzyńską i znakomicie zaśpiewane. Na scenie jest jeszcze Ricardo, w tej roli Rafał Kowal(…) jest krótko na scenie, ale jego piękny głos i rolę zapamiętamy – był niewątpliwą gwiazdą spektaklu.

Kobiety, kobiety…

Kobiety w „Cafe Luna” są różne, Beata Buczek-Żarnecka w różowych sukienkach, upozowana jest na Marilyn Monroe, Elżbieta Mrozińska to harleyówka, Barbara Olga Długońska jest najbardziej nieśmiała i najmniej doświadczona w miłości, cóż, odszedł po pierwszym spotkaniu i nie wrócił. Tak różne, a jednak łączy je tak wiele (…) Dawno nie widziałam tak precyzyjnie zrealizowanego przedstawienia, a to zasługa reżyserii Józefa Opalskiego. Wszystko jest tu celowe i sensowne, akcja toczy się w równym, szybkim tempie. Zofia de Ines jak zwykle zaprojektowała piękne kostiumy, ale jest też autorką pomysłowej scenografii, budując na foyer teatru magiczny bar.

O świecie uczuć

Jest to spektakl zainspirowany klimatem filmów Pedro Almodóvara o pożądaniu i miłości, potrzebie bliskości, o tajemniczym świecie nieoczywistych uczuć. Anna Burzyńska napisała sztukę, której akcja mogłaby dziać się w każdym mieście na świecie, bowiem wszędzie są kobiety, które nie tracąc nadziei czekają w „Cafe de Luna”.

„To miejsce pełne czarów,

Gdzie pośród dymu i oparów

Ktoś nagle się pojawić może”.

Almodovar w wersji pop

Pierwsza w tym sezonie premiera Teatru Miejskiego w Gdyni pozwala na szybką powtórkę z twórczości Pedro Almodóvara. W wypowiedziach bohaterów i przede wszystkim w piosenkach odnajdziemy liczne aluzje lub bezpośrednie odwołania do filmów tego reżysera. Jednak to nie dlatego „Cafè...

Czytaj więcej

Almodovar w wersji pop

Pomysł autorki sztuki Anny Burzyńskiej na „Cafè Luna” jest bardzo prosty i mało oryginalny. W podrzędnym barze siedzą trzy przyjaciółki w różnym wieku, które w oparach alkoholu wspominają swoje dawne miłości i wyczekują nowych. Poznajemy jeden wieczór z ich życia, ale to tak, jakbyśmy znali je wszystkie, bo chętnie nam o nich opowiedzą. Oczywiście swoje losy, zawiedzione nadzieje, niespełnione pragnienia i wygasłe namiętności, przybliżają nam w kilkunastu piosenkach, z których część znamy doskonale z filmów Pedro Almodóvara, a część brzmi jakby znajomo. Każda z nich doczekała się nowej aranżacji Piotra Salabera i została napisana przez Burzyńską właściwie na nowo, na bazie utworów z filmów hiszpańskiego reżysera. Stąd ich podobieństwo od oryginalnych wersji jest zróżnicowane.

Sam pomysł na snucie nostalgiczno-sentymentalnej opowieści przeplatanej piosenkami, gdyńskiej publiczności powinien skojarzyć się z letnią produkcją Miejskiego „W kręgu namiętności – Tango Piazzolla”. Tam też w podrzędnej knajpce pewna dziewczyna marzyła o lepszym świecie, co wyrażone było głównie w piosenkach. Teraz kompozycje Piazzolli zastąpiły utwory różnych twórców, dla których wspólnym mianownikiem są filmy Almodóvara na przestrzeni całej jego dotychczasowej kariery. Zarówno tamto przedstawienie na Scenie Letniej, jak i nowy kameralny spektakl, grany we foyer Teatru Miejskiego, przygotowane są przez niemal identyczny zestaw realizatorów.

Sztukę Burzyńskiej tak jak wtedy wyreżyserował Józef Opalski, niezwykle efektowne kostiumy są ponownie zasługą Zofii de Ines (która przygotowała także oszczędną, ale wystarczającą scenografię – aranżację lokalu, z efektownym lustrem weneckim i pomostem, przedzielającym widownię na dwie części), zaś ruch sceniczny ułożyła Anna Iberszer. Tyle, że tekst Burzyńskiej jest dużo lepszy niż wtedy, a aranżacje muzyczne Piotra Salabera niekiedy przewyższają oryginalne i są idealnie skrojone na potrzeby „Cafè Luna”.

Józef Opalski miał więc za zadanie nadać tej opowieści odpowiedni rytm i stworzyć klimat przywodzący na myśl filmy twórcy „Volver”, co z pomocą śpiewających aktorów dobrze się udaje. Świat rozczarowanych, niedowartościowanych i niekochanych kobiet, znajdujących się na życiowym zakręcie, to przecież jeden z lejtmotywów twórczości Almodóvara. Drugim, zaczerpniętym do spektaklu wprost z twórczości Hiszpana, jest transgresja płciowa, umożliwiająca niezwykle efektowne wprowadzenie na scenę jednego z bohaterów.

Trzy zmęczone, podpite i sfrustrowane damy to też trzy zupełnie inne osobowości. Carmela (Elżbieta Mrozińska) w skórzanym wdzianku i t-shirtem z trupią czachą to typ dziewczyny harleyowca, który zresztą jest jej marzeniem. Bianca (Olga Barbara Długońska) jest z kolei zwykłą dziewczyną z przedmieścia, jedną z ulubionych bohaterek Almodóvara. Jednak to Rosita w wykonaniu Beaty Buczek-Żarneckiej jest z tej trójki zdecydowanie najciekawsza, a jej energia i styl bycia najbardziej przypomina filmowe bohaterki hiszpańskiego reżysera. Każda z pań ma swoje pięć minut podczas śpiewu, gdzie nie ma sobie równych Elżbieta Mrozińska (świetne „W teatrze” z „Kobiety na skraju załamania nerwowego” i „Nie zostawiaj mnie…” – rozsławione przez Edith Piaf i Jacquesa Brela, a wykorzystane też w „Prawie pożądania”). Pozostałe aktorki również śpiewają dobrze, a najlepiej wypadają wszystkie razem w brawurowej „Modlitwie” (z „Kwiatu mojego sekretu”).

(…) Wejście na scenę Ricarda ze świetnie wykonaną przez Rafała Kowala piosenką „Wspomnienie” (z „Wysokich obcasów”) jest bardzo dobrze wyreżyserowanym, kulminacyjnym momentem całego przedstawienia (…) Aktor, choć na scenie przebywa może z kwadrans, od razu staje się gwiazdą spektaklu, aktorsko przyćmiewając koleżanki i zawłaszczając uwagę widzów dla siebie. (…)

Dociekliwi w tekście Anny Burzyńskiej odnajdą wiele aluzji do poszczególnych filmów Almodóvara (przywołano też chyba wszystkie ich tytuły poza najnowszą „Juliettą”). „Cafè Luna” to z pewnością Almodóvar w wersji pop – efektowny, łatwy i przyjemny. (…) Niemniej, gdyńska premiera jest sprawnie skrojonym spektaklem muzycznym, z dobrze wykonanymi piosenkami w bardzo udanych aranżacjach.