Plakat KARTOTEKA

Tadeusz Różewicz

Premiera

KARTOTEKA

Niezwykła sztuka, która swoim pojawieniem się w latach 60’ spowodowała prawdziwy zamęt w polskim dramacie współczesnym. Zainicjowała nie tylko nową formę dramatyczną, ale i sceniczną. Otworzyła szereg możliwości interpretacyjnych i do dziś pozostaje najczęściej graną sztuką Tadeusza Różewicza. Na czym polega ten fenomen? Może na głównym bohaterze, którym właściwie może być każdy człowiek bez określonego dokładniej wieku, zajęcia i wyglądu jak – pisze autor w didaskaliach dramatu.
Choć na początku „Kartoteka” wszystkich zaskoczyła, to bardzo szybko zaczęto o niej mówić jako o niezwykłym, ożywczym debiucie scenicznym widząc w nim obce reminiscencje – zwłaszcza Becketta i Ionesco, zwracając uwagę na związki z Witkacym. Jan Kott trafnie zauważył: bardzo polska kartoteka, a Andrzej Wirth zwrócił uwagę, że bohater to udramatyzowane «ja» liryczne Różewicza. „Kartoteka” szybko została zaliczona do kanonu klasycznego dramatu współczesnego ujmując publiczność i krytykę poezją komizmu i groteską.
To nie są żarty. Różewicz napisał naprawdę tradycyjny narodowy dramat – powiedział Jan Kott po premierze „Kartoteki” w 1960 roku. A „Bohater” od kilkudziesięciu już lat uświadamia polskim widzom: Jak się żyje, to trzeba jeszcze grać. Trzeba prowadzić kartotekę.

Realizacja

Scenogafia: Katarzyna Sobańska
Muzyka: Antoni Łazarkiewicz
Reżyseria świateł: Wojciech Todorow
Inspicjent: Maciej Sykała
Suflerka: Ewa Gawron


Czas trwania: 1 godzinę 40 minut, bez przerwy

Występują

Recenzje

To samo

Czytaj więcej

To samo

„Kartoteka” jest o tym, co najbardziej dręczy każdego, kto próbuje zrozumieć świat po upadku wartości, współczesną gonitwę za pieniądzem, paplaninę o niczym i w tym wszystkim chce odnaleźć siebie.

„Kartoteka” w reżyserii Łazarkiewicza może zdobyć uznanie za efektowne przybliżenie realiów późnych lat 50. W wyświetlonych na wstępie migawkach z Polskiej Kroniki Filmowej pojawiają się twarze znaczących działaczy partyjnych, obserwujemy otwarcie kolejnej taśmy produkcyjnej w fabryce plastiku. Do szarzyzny czasów głębokiego PRL-u nawiązuje też scenografia autorstwa Katarzyny Sobańskiej. W stylu późnych lat 50. są fotele, stolik z nocną lampką, czarno – biały telewizor i postawione w centrum łóżko z materacem. (…)

Muzyka Antoniego Łazarkiewicza nadaje przedstawieniu lekkości i zwraca na siebie uwagę. Równe, dość szybkie tempo zmieniających się scen, w których Bohater próbuje odnaleźć prawdę o sobie i życiu, świadczy o wybitnej sprawności reżysera. Niewątpliwie jednak największym atutem spektaklu jest gra aktorów, zwłaszcza odtwórcy głównej roli – Wiesława Komasy. Jego kreacja nadaje postaci Bohatera rysy żywego człowieka. Ąw „człowiek bez określonego dokładniej wieku, zajęcia i wyglądu”, jak pisze Różewicz w didaskaliach dramatu, jakiś „każdy” z wczoraj i dziś, jest postacią symboliczną. W wersji Komasy everyman z „Kartoteki” staje się kimś bardziej konkretnym, rozpoznawalnym.

Bohater z widowni

W Teatrze Miejskim w Gdyni „Kartoteka” Tadeusza Różewicza. Gasną światła i … zaczyna się kronika filmowa z lat 60., a w niej relacja ze zjazdu ONZ i migawki z … oswajania ssaka zwanego ryjówką, i towarzysz Gomułka. Potem do głosu dochodzą aktorzy. Na scenie wielkie łoże, na nim Bohater. Czasem leży sam, czasem ładują się do niego goście. Koło łóżka przechodzą ludzie; zrodzeni z wyobraźni, wspomnień, zajęci swoimi sprawami. Jeśli już Bohater zwraca ich uwagę, to dlatego że czegoś nie dopatrzył, w czymś zawinił. (…)

Wiesław Komasa stworzył wybitną kreację. To perfekcjonista, oszczędnie stosujący środki wyrazu, ale jednocześnie pełen ekspresji i prawdy. Sztuka Różewicza dopuszcza wielość interpretacji. Autor pisał, że jego „opowiadanie jest próbą złowienia i związania bohatera bez twarzy, bez wieku, bez zawodu”. Myślę, że dzisiaj ten dramat ma szansę na pełniejsze odczytanie niż wtedy, gdy powstał. Bohaterem może być każdy z nas. Po premierze siwowłosy pan powtarzał: – Ta sztuka jest o mnie, o mnie!

Reżyser Piotr Łazarkiewicz zamknął spektakl fragmentem wiersza napisanego przez Różewicza w 1989 roku: „Więc to już/ wszystko mamo?/ tak synku/ to już wszystko/ A więc to, tylko tyle,/ więc to jest całe życie?/ Tak, całe życie.”
Publiczność nagrodziła aktorów długimi brawami. Przedstawienie jest mądre, zaczepne i precyzyjnie zrealizowane. Momentami zabawne. Na pewno nie nudne. Warto wybrać się na „Kartotekę”.

Dramat, który wstrząsnął teatrem – wywiad

AGNIESZKA KAWULA: Dlaczego reżyseruje Pan „Kartotekę”? Czy nie lepiej odejść od klasyki i szukać aktualniejszych tematów?

PIOTR ŁAZARKIEWICZ: Kiedy odejmiemy aspekt historyczny dramatu, możemy traktować Bohatera jako everymana, który równie dobrze mógłby żyć teraz. Jeżeli traktujemy go jako nadwrażliwego człowieka, który z powodu swej nadczułości przyjmuje z pełną otwartością wszystkie sygnały z zewnątrz, jakie do niego dopływają, i staje przed niemożliwością rozliczenia się z życiem, wychodzi, że jest Bohaterem uniwersalnym, a kontekst historyczny staje się mniej ważny. Struktura utworu jest tylko pozornie poszarpana, czy chaotyczna. „Kartoteka” jest szalenie precyzyjnie skomponowana. Taka konwencja stała się współczesną normą nie tylko teatru, ale też i kina. Niech Pani popatrzy na filmy Lyncha, czy Tarantino.

AK: Czy Pana zdaniem „Kartoteka” jest tym wszystkim, czym jest współczesny dramat?

PŁ: Oczywiście, tylko ma wiele ukrytych warstw, ma pewną powierzchnię teatralną posiłkującą się różnymi konwencjami: komedią, groteską, czasami jest opowiadana w wolnym rytmie, czasami w szybkim. Natomiast w sensie znaków i znaczeń to jest tak, że im dłużej się rozczytuje ten tekst, tym więcej wychodzi spod jego powierzchni.

AK: Co w takim razie kryje „Kartoteka”?

PŁ: Ona szyfruje prawdziwe emocje, prawdziwe ludzkie uczucia. Tak naprawdę Różewicz napisał o emocjach Bohatera; o pewnym podsumowaniu życia człowieka, o paradoksach, w których sami bierzemy udział. To jest kopalnia myśli na ten temat. Najciekawsze jest jednak to, że jeśli uda się coś wydobyć spod tej powierzchni, to mamy świetny materiał aktorski do pracy nad stworzeniem postaci z krwi i kości oraz całego pejzażu emocjonalnego. I to jest fantastyczne.